Mandroid to taki trochę techno thriller, trochę Uniwersalny Żołnierz, trochę komentarza do war economy, przede wszystkim "revenge story" gatunkowo. Bardziej poważnie, rysuje min. Kev Walker ze swojego okresu gdy był do pewnego stopnia zainspirowany Mignolą. Do tego chyba Coleby i Critchlow więc sami ludzie, którzy uwielbiają wszystko rysować "brzydko" ale w fantastyczny sposób (polecam to co robi Coleby w Jaegir).
Titan to tak naprawdę trzy komiksy w jednym, które tworzą jedną sporą sagę (oczywiście ta saga składa się też z mniejszych pobocznych historii jak to zawsze w Dreddzie ale w tym zbiorze jest esencja). To jest Dredd w 100% na poważnie (za wyłączeniem dodanej świątecznej historii pod koniec tomu). Zasadniczo to też trochę thriller, trochę horror, sporo zmęczonego Dredda (to się dzieje po Chaos Day) i bardzo dużo wpływu filmów Carpentera (ten komiks zaczyna się jak Dreddowa wariacja na temat Ucieczki z Nowego Jorku by zamienić się blockbusterową wersję The Thing).
Osobiście polecam, zwłaszcza jak ktoś ma ochotę na sci-fi thriller z dość dużą ilością scen akcji.
Ktoś kiedyś pisał (pewnie kuba g), że w Dreddzie wszystko jest kanoniczne - nawet crossovery jak Aliens vs Dredd itp.
Tak, tylko licencyjne Dreddy i Heavy Metal Dredd nie są w kanonie (choć wydaje mi się, że pewne elementy HMD zostały wcielone, ale to mało ważne z perspektywy dłuższej lektury).