Fetysz jest raczej mało charakterystyczny dla Dredda. Mnie znudził, chociaż jest ładny wizualnie.
Co innego wspomniane krótkie satyryczne opowieści. Mnie ten typ absurdalnego czarnego humoru urzekł praktycznie od samego początku, a kupiłem od razu w ciemno 10 tomów CCF. Opowiastki są może i zabawne, ale bardzo poważne jest to do czego nawiązują czyli rozmaite problemy społeczne. Wiele pozostaje aktualna do dzisiaj. Zwłaszcza jeśli chodzi o Stany Zjednoczone, których kultura jest pierwowzorem dla Mega-City One. Przykładowo, USA mają największy odsetek więźniów na świecie per capita. Coraz częstsza jest militaryzacja policji, która przeciwko pokojowo nastawionym demonstrantom wyjeżdża opancerzonymi transporterami i w futurystycznych zbrojach. To wszystko wychodzi w opowiastkach gdzie za byle co dostaje się "20 lat w izolatce, gnoju", a Dredd często pacyfikuje wszystkich w okolicy niezależnie od winy.
Oczywiście niektóre opowieści są kompletnie absurdalne, a inne zalatują Punisherem, gdzie Dredd wchodzi i rozwala wszystko. Część gubi swój satyryczny wydźwięk bo musielibyśmy doczytać do czego konkretnie nawiązuje. To czasem wychodzi na dobre bo momentami najnowsze odcinki, których fragmenty widzę tu i ówdzie są zbyt topornym wyłożeniem trywialnych informacji typu: Farage to idiota, Trump to kretyn. Tymczsem wiele opowieści poprzez oddalenie nas od opisywanych wydarzeń zyskała bardziej uniwersalny charakter. Jeszcze inne są utrzymane w klimacie Future Shock i opierają się na jakimś prostym zwrocie fabularnym.
Te historie były publikowane w tygodniku. Trochę inaczej się odbiera je zebrane w jeden tom. Dłuższym epopejom wychodzi to na dobre, a powtarzalnym historiom mówiącym o bezduszności i nieludzkości prawa, którego Dredd jest personifikacją już mniej. Warto sobie robić w takim wypadku przerwy. Starych Spider-manów też nie da się na raz przeczytać więcej niż kilka.