Jestem w trakcie lektury Mandroida i w związku z tym mam dwa pytania dotyczące status quo uniwersum Dredda (czytałem jedynie komiksy wydane w Polsce).
1. Jaki status ma kosmos w tym uniwersum? Bohaterem Mandroida jest żołnierz walczący z obcą fauną na odległych planetach - znaczy eksploracja kosmosu jest dość zaawansowana. W Tytanie akcja była na księżycu Saturna, Mroczni Sędziowie przybyli z innego wymiaru, w innej opowieści akcja działa się na statku-arce, który miał wywieźć ludzi hen daleko w kosmos. Jak więc jest z tym kosmosem? Czy w tym świecie mamy dużo obcych planet i obcej inteligencji o różnych zamiarach czy raczej jest to kolonizacja pustych, niezamieszkałych globów z okazjonalnymi przedstawicielami miejscowej przyrody?
2. Mandroid jest opowieścią dość świeżą, bodajże z 2005 roku. W tej historii ustrój sędziowski bardziej przypomina ustrój demokratyczny - np. Dredd obawia się, że jego działania mogą poskutkować pozwami. W starszych komiksach, które mieliśmy okazję poznać zwolenników demokracji raczej się zwalczało po "sędziowsku", bez specjalnych ceregieli. W Mandroidzie mamy Sędziów, którzy aresztują, przesłuc**ją i - w domyśle - mają mnóstwo papierkowej roboty. Jak więc to z tym jest? Uniwersum przez te lata ewoluowało i obecnie w świecie Dredda prawnicy mają taką samą siłę oddziaływania jaką znamy u nas? Czy po prostu jest to zwykła, autorska interpretacja świata Dredda przez twórców komiksu?
P.S. Na pierwszej stronie w którymś dymku jest że kosmici zastali żołnierzy z ręką w nocniku. Hm... Jedyny idiom jaki z nocnikiem słyszałem, to obudzić się z ręką w nocniku. Być może się mylę, ale coś mi w tym zdaniu nie gra