A może po prostu Millar sprytnie żongluje faktami, jednych się trzymając inne kreując .... nie wydaje mi się, aby taki scenarzysta popełniał gapy, np.
"Nazwa miasta w ciągu wieków ulegała zmianie. Pierwotnie na cześć
św. Piotra miasto nazywało się
Sankt Piterburh, co było wzorowane na niderlandzkiej wymowie
Sint Petersburg, a wynikało z faktu, iż car
Piotr I w młodości przebywał przez pewien czas w Holandii. Później ustabilizowała się nazwa w obecnym odniemieckim brzmieniu.
Po wybuchu
I wojny światowej, 31 sierpnia 1914 roku
[4] niemiecko brzmiącą nazwę zamieniono ze względów patriotycznych na jej rosyjskie tłumaczenie Piotrogród (
Pietrograd). Prawie dziesięć lat później, 26 stycznia 1924 Piotrogród stał się
Leningradem".
Pojawienie się Supermana mogło, więc to wszystko zmienić, o ile miało miejsce przed 1924, co wydaje się realne. Nie pamiętam dat, czy padają w komiksie, ale przypominam sobie, że rodzice Batmana zginęli podczas jakiś rewolucyjnych czystek, co mogło być przed 1924, a wydaje mi się, że Supermana i Batman są w tym samym wieku, więc od kilku lat S działać, bo przecież słyszano o tym, że w jednym z kołchozów jest cudowne dziecko..... zmierzam do tego, że zachowanie oryginalnej nazwy miasta jest nie tyle dosyć rzeczowym, ale też bardzo sprytnym zabiegiem.
Można pójść jeszcze dalej i zadać sobie pytanie o znaczenie symbolu dla proletariatu i o budowanie utopi, które jest związane z postacią Lenina, na ile pojawienie się i wywodzenie się z proletariatu kogoś takiego jak Superman umniejsza znaczenie drugiego, co powoduje, że nie nazywa się miasta jego imieniem. Okazuje się, że przyszłością i dla przyszłości Związku Radzieckiego kimś cenniejszym i bardziej znaczącym jest Superman - padają marksistowsko-leninowskie teorie. Mnie się wydaje, że w tym komiksie została odwalona porządna robota, albo po prostu chcę to w nim widzieć.