Nie rozumiem co jest takiego szokującego w awersji do Bisleya. Ja również nie znoszę jego kreski i wiele komiksów odpuszczam z tego właśnie powodu, że on je rysuje. Akurat Lobo bardzo mi podchodzi, więc zawsze lubiłem i sobie kupię to nowe wydanie, ale kreska jednak psuje mi odbiór tych komiksów. I zawsze tak było, bo również w latach 90tych mi się to nie podobało (także uwaga typu "idzie młode" jest absolutnie nie na miejscu). Wynika to wprost z mojego upodobania do kreski realistycznej w komiksach, a ja mam tak, że istotna jest dla mnie zarówno fabuła/koncept, jak i kreska. Gdy oba współgrają - jest świetnie. Ale gdy któreś nie, to już jest różnie - dobra kreska często ratuje odbiór komiksu z np. kiepską fabułą, ale sytuacja odwrotna gdy kreska jest słaba, a fabuła dobra i przez to komiks mi się podoba, nie zdarza się prawie w ogóle. Akurat w przypadku Lobo tak się zdarzyło, bo pomimo ohydnej kreski, sama postać Lobo jest na tyle wyrazista i ciekawa, a czarny humor na tyle mi odpowiadający, że generalnie lubię.
Co do argumentów merytorycznych, to padły one po stronie fanów Bisleya - zamierzona brzydota, celowo turpistyczna kreska. To, że coś jest zamierzone, nie oznacza, że musi być dobre. To jest po prostu brzydkie, a momentami obrzydliwe.
Pisząc posta na forum zwykle nie zaznaczam, że wyrażam swoje prywatne zdanie, bo oczywistym wydaje mi się, że jak coś pisze, to jest to moja opinia, a nie czyjaś inna (chyba że wyraźnie zaznaczę, że jest inaczej), ale z toku dyskusji wnoszę, że tym razem warto dodać, iż to co napisałem powyżej, jest "moim zdaniem"