Po przeczytaniu opinii zachwyconych Kolegów na temat jakości i znakomitości DC Deluxe, zakorciło mnie, by wyrazić swoje votum separatum.
I od razu zaznaczam, że nie będę się odnosił do:
a) formatu wydawniczego Deluxe
b) wznowień legend komiksu ("Batman Year One", "Azyl Arkham", "Lobo").
Muszę też nadmienić, że nie wziąłem z Deluxe wszystkiego, więc mam obraz niepełny. Niemniej jednak te nowości, które w ramach cyklu przeczytałem okazały się dla mnie jednak... rozczarowaniem (ku memu rozczarowaniu!).
Pisałem już o tym szerzej w różnych miejscach
[m.in. tu
http://www.forum.gildia.pl/index.php/topic,313.3600.htmlhttp://www.forum.gildia.pl/index.php/topic,37393.765.html ].
Być może oczekiwania miałem zbyt wygórowane (licząc, że wszystko będzie na poziomie "Year One"), a może wpływ ma na to moje słabsze obeznanie ze światem DC...
W każdym razie - najkrócej mówiąc:
"
Superman Czerwony Syn" był dla mnie "petardą" w pierwszej części i równie szybko się wypalił. Pointa tego specjalnie nie ratowała. Autora rysunków znałem (i ceniłem) z okładek, w narracji komiksowej wydał mi się jednak jakoś mniej atrakcyjny - mimo całej biegłości i pomysłowości. Miałem cichą nadzieję na coś w rodzaju "All-Star Supermana" a dostałem rzetelny komiks, który stawiam jednak niżej nie tylko od w/wym. ale nawet od "Superman Aliens" (który zresztą bardzo lubię).
"
Batman: Narodziny Demona" to złożona sprawa. Bo o ile absolutnie nie rozczarowała mnie historia Norma Breyfogle'a (a nawet jakoś przebiła moje oczekiwania), o tyle dwie pozostałe części "trylogii" były moim zdaniem wyjątkowo zestarzałe i realizacyjnie po prostu słabe. O ile znajduję jeszcze argumenty na obronę "Syna Demona", o tyle "Narzeczona Demona" była dla mnie mordęgą i bodaj jednym z najsłabszych Batmanów jakie w życiu czytałem.
"
Nowa Granica" - tu mam największy problem, bo doceniam złożoność narracji, epicki rozmach, ambitne założenia i dobrze dopasowany rysunek. Coś jednak mnie w lekturze tego komiksu zmęczyło, znudziło. Może trochę zabawy popsuły mi przypisy, może zbyt silne - moim zdaniem - zapożyczenie tej historii w innych klasykach ("Marvels", "Strażnicy", "Powrót Mrocznego Rycerza")... Trudno mi to doprecyzować, ale było to jednak pewne rozczarowanie, bo spodziewałem się bardzo wiele.
Tak więc - zdając sobie sprawę z niepełnego oglądu oraz tego, że jestem w absolutnej mniejszości (co pokazują wyniki tegorocznego rankingu Top oraz rankingi sprzedaży Gildii) - to jednak pozwalam sobie wrzucić łyżkę dziegciu do wyrażonych wyżej zachwytów.
Nie chcę toczyć Gombrowiczowskiej batalii w duchu "jak zachwyca, jak nie zachwyca", bo przecież z cyklu DC Deluxe się cieszę. I nadal zamierzam kupować (choć wciąż - a może tym bardziej - ostrożnie). Niemniej w jakimś sensie spotkanie z DC Deluxe było dla mnie rozczarowaniem roku (sic!). Zważywszy oczywiście skalę oczekiwań, jakie miałem na początku.