Wbrew powszechnemu tutaj mniemaniu Egmont nie wymyślił sobie formatu Deluxe tylko skopiował praktycznie w 1:1 wydania zagraniczne. Takie same obwoluty, taki sam format (powiększony). Gdyby ktoś z was postawił na półce grzbietami obok siebie oba wydania trudno byłoby dostrzec różnicę. Czasami nawet wydanie Egmontu jest lepsze np. zagraniczny Year 100 ma 240 stron a polski 272. Jeżeli chodzi o czarną, brudzącą, płócienną okładkę to jest ona standardem w naszym wydaniu - na taki krok zdecydował się Egmont. W zagranicznych w sporej części jest kolorowa i lakierowana z grafiką np. Year 100, New Frontier, Multiversity, Crisis on Infinite Earths. Za wszystkie nie jestem w stanie poręczyć. Wiadomo, wygląda to lepiej bez obwoluty, ale z obwolutą różnice są naprawdę niewielkie. A w samym komiksie praktycznie żadne.
Dla mnie DC Deluxe od Egmontu naprawdę nie ma się czego wstydzić. Można spokojnie postawić obok lepszych zagranicznych wydań. Czego nie można powiedzieć o Haszetowych, Eaglemossowych standardach i N52 od Egmontu, które nadają się jedynie na stosik przy kibelku.
Z ciekawości i bez podtekstów zapytam, co uważacie za lepszy (a może wyższy) standard wydawniczy w Polsce od DC Deluxe. Jaka to seria jest taka wybitna pod względem wydania?