Nie lubię takich stwierdzeń, że coś jest lepsze o ileś tam razy od czegoś tam. Narodziny demona nie są komiksem, który należy traktować jak jakąś nikomu niepotrzebną ścierkę. Norm Breyfogle jest na tyle niedocenianym przez wydawców twórcą, że sam komiks z jego udziałem powinien być odbierany z szacunkiem.
Dobrze pamiętam lekturę Narodzin demona, przyznaję że obawy i narzekania użytkowników nie znalazły odzwierciedlenia podczas czytania.
Mnie również Narodziny się podobały (choć czytałem na razie tylko 1. część, czyli Syn Demona
). Trochę przypominał mi to klimat filmów Bondowskich z lat 80. Warto zaznaczyć, że ja nie za bardzo lubię Bonda, a tutaj, w komiksie ten trochę "bondowski klimat" przypadł mi do gustu.
Plus klimatyczne rysunki Batman lata 80 (jakże całkowicie inne od obecnych przedstawień Gacka); niektóre kadry naprawdę świetne.
Plus całkiem intrygujące zakończenie (na początku absurdalne - myślałem - zachowanie Talii, potem zacząłem interpretować to zachowanie jako ukazujące tragizm (tak, wiem, duże słowo jak na "komiks z Batmanem") sytuacji i bohaterki).
Generalnie dobrze się bawiłlem czytając tę w sumie prostą, ale nie najgorzej skontruowana przygodę, a kilka kwestii zahaczajacych o psychologię dodały dodatkowego smaczku. Nie jest to może arcydzieło, ale jakieś 4/6 Synowi Demona bym wystawił, więc mogę potwierdzić, że i u mnie negatywne opinie sporej częsci użytkowników nt tego komiksu nie znalazły potwierdzenia... a przede mną jeszcze część Breyfogle'a
Kryzys Tożsamości to dla mnie już świetny komiks. Trzymający w napięciu, z dobrze napisanymi postaciami, emocjonalnymi momentami, z tajemnicą, fajnym tempem akcji i powoli odkrywanymi kartami... 5/6. Gdyby jeszcze zakończenie było lepiej dopracowane mogło być jeszcze wyżej (aż się przestraszyłem tej myśli
).
Z kolei Czerwony Syn to zawód... dla mnie chyba najsłabszy Deluxe z tych, które czytałem. Na pewno bardzo fajne rysunki (szczególnie tego 1. rysownika), ale to jedyne, co dobrego mogę powiedzieć o tym komiksie. Nie jest to może jakiś tragiczny komiks, nie zamierzam go sprzedawać, może kiedyś do niego wrócę, ale takie trochę lepsze "byle co"... pomysł niby niezły, ale nie wyszedł poza taki sobie komiksik "dla dzieci i młodzieży". Pierwsza część wydała mi się taka sobie - nie jest najgorzej, ale liczyłem na coś więcej - myślałem po jej przeczytaniu... a okazało się potem, że to była najlepsza część historii (przynajmniej o ile dobrze zapamiętałem
). Bezsensowne zasady Supka (jak to było -
nie zabija, ale wojny i - w praktyce - usmażenie mózgu już tak)... zresztą po prawdzie komiks ten wyleciał mi na tyle z głowy, że teraz nawet trudno mi go ocenić i wyróżnić wyjątkowo złe czy wyjątkowo dobre elementy (więc przepraszam jeśli coś pokićkałem). Takie - z tego co pamiętam - mniej więcej 3/6.