Po malowanej olejami okładce ostatniego Skorpiona bałem się, że Marini pójdzie drogą Rosińskiego i zacznie teraz tą techniką malować okładki, a przecież Marini to mistrz akwarelek, cieszę się, że powrócił do dawnej techniki. Oczywiście okładka ostatniego Skorpiona nie jest zła, ale mi brakuje w niej tych wodnych plam do których przyzwyczaił nas autor.