Pytanie do osób posiadających "Final Incala" (ze Screama rzecz jasna): Czy też macie w swoich egzemplarzach taki szitowy grzbiet? Mianowicie u mnie grzbiet od przedniej strony okładki, mniej więcej w górnej części, jest jakiś taki dziwnie pozałamywany na ok. 1/4 długości okładki, tak jakby miał za chwilę w tym miejscu pęknąć albo coś w tym stylu, co - łagodnie mówiąc - wywołuje u mnie qu*wice. Też tak macie?