"Malcolm Max t.1" przeczytany i krótko mówiąc szału nie ma. Postacie, tło, scenariusz to miks znanych klisz i nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie czytało się tego tak ciężko. Historia rwana od jednej sceny do drugiej, brak lekkości opowiadania, snucia jej, którą posiadają najlepsi scenarzyści. Do tego masa tekstu co dodatkowo przytłacza a i tłumaczenie momentami jakieś takie mało gramatyczne. Rysunki przyzwoite i nic ponadto. W połowie miałem ochotę odłożyć i nie wracać, przełamałem się i doczytałem i końcówka bardziej zaciekawia, a komiks kończy się przyzwoitym cliffhangerem, ale nie wiem czy to wystarczy, żebym sięgnął po kolejny tom.