Kontynuując marudzenie z wątku zdjęciowego.
Jako, że nie miałem wcześniej pojedynczych wydań, skuszony mistyczno mitycznym ETUI zaopatrzyłem się w cały zestaw Incalowy.
Plusem jest druk i papier. Naprawdę na poziomie.
Ale niestety boli mnie nasz rodzimy input, który zawsze wszystko psuje.
Kochani wydawcy, szanujcie trochę design i oprawę. Fajnie, że wydajecie ale za tym idzie konieczność pewnego poszanowania dla oryginalnego wydania. A z tym gorzej.
Wspomniane okropne grzbiety ze zdjęciem to jedno, ale bardziej zaskoczyło mnie to co w środku.
PRZED INCALEM.
JAK POWStAWAŁ.. - byle jak, a właściwie w ogóle nie zaprojektowana, ni z tego ni z owego pisana banalnym Open Sansem (podobnie jak stopka), bo za darmo.
Tytuły rozdziałów - zwykła pisana komiksówka
Rozdział I - bezbożnosć nadziei.. nagle małymi lterami i juz zupełnie z kosmosu wziętym fontem
INCAL
Stopka - znów Open Sans
Rozdziału już Serif Gothikiem ale polskie znaki diakrytyczne są bardziej francuskie niż polskie
FINAL INCAL
Stopka ok (poza faktem, ze Jodorowsky zgugił imię),
...ale co sie stało na str 3? Kolejny font z kosmosu
Posłowie, naprawdę obleśne. Znów Open Sans w dwóch rozpychających stronę kolumnach.I niestety zbyt wcześnie pochwaliłem stopkę, bo nagle mamy drugą. Znów biedną
We wszystkich trzech, mały brak konceptu na rozbiegówkę i zamknięcie. Trochę duzo tych pustych białych stron, króte przy całkowicie zadrukowanych, wyjątkowo kłują w oczy.
Nie bedę sie dalej znęcał. Ale ogólnie nie kumam tego.
Macie wszystko czego trzeba. Dobry druk, dobry papier, świetny format. Szansa na polską ULTIMATE EDITION. A mimo to nikomu się nie chce zainwestować 2 dodatkowych godzin pracy dtpowca, zeby było jak trzeba, albo przeznaczyć dodatkowe 200 zł na font. Albo to wina ignorancji i braku doswiadczenia. Nie wiem, ale wiem, że juz mam trochę dość oceniania jak na polskie warunki. Bo jak widać mamy już dawno warunki takie jak na świecie. Więc to żadna wymówka. U_U
Trzymamy kciuki za kolejne wydania.