Kupiłem trochę w ciemno ten Dekalog, i niestety stało się dokładnie to czego się trochę obawiałem, czyli dostałem komiks z kategorii, którą zazwyczaj omijam szerokim łukiem. W II trochę ratuje sprawę rysunek ale scenariusze obu są po prostu słabiutkie. Przewidywalne do bólu, dziecinnie moralizatorskie i przegadane. Plus dla Scream za dość efektowne wydanie.
I tu pytanie: jak się maja pozostałe tomy do pierwszych 2?
Nie znam ciągu dalszego, ale odnośnie pierwszego tomu wydanego przez Scream mam zgoła odmienne odczucia. Świetnie narysowane i pokolorowane dwie pierwsze części "Dekalogu" działają znakomicie. Nie podzielam sądu o przewidywalności akcji, ale znaczy to najpewniej tyle, że jestem trochę mniej przenikliwy i tego w dyskusji nie rozstrzygniemy. Nie rozumiem za to zupełnie zarzutów "przegadania" i chętnie dowiem się, gdzie obraz powinien znaczyć zamiast słów (dialogów). A najbardziej frapuje mnie fraza o "dziecinnym moralizatorstwie". Skoro mówimy o przykazaniach moralnych, moralitet jest gatunkiem, z którym pokrewieństwo byłoby w opowieści powiązanej kompozycyjnie z Dekalogiem jak najbardziej na miejscu. Prostota, która, jak mniemam, kryje się za "dziecinnością" mogłaby być tu nawet poczytana za zaletę. Jednak mam wrażenie, że w tym przypadku obie opowieści nie służą wyłącznie jako ilustracje takiego czy innego (zmyślonego) przykazania. Są sprytną wariacją na motywach znanych skądinąd motywów (
niespełniony pisarz, tajemniczy rękopis, kochanka-szantażystka, dwie osoby w przedziale, słowa, które piętnują...
), które choć powracają w literaturze i życiu, nie tracą tak naprawdę na atrakcyjności jako zagadnienia niezmiennie ważne. Giroud potrafi przy tym, w moim odczuciu, mieszać ironiczny dystans wobec działań swoich bohaterów z nieskrywaną sympatią, jaką ich darzy, co jest ogromną zaletą i poświadcza dojrzałość tego projektu. Indywidualizacja postaci przenosi też ciężar z sugerowanego moralizatorstwa (w moralitecie wszak każdy bohater powinien być wyprany z indywidualności i jako everyman łączyć się z doświadczeniami możliwie szerokiego spektrum odbiorców) na opowieść decyzjach jednostek, które kształtują ich los, wpisując się przy tym w dzieje "tekstu wielkiego", dotyczącego tak poważnych kwestii jak Ocalenie, Zbawienie, Zrozumienie...
Tak czy inaczej: dziecinna dla mnie była tylko frajda z lektury tego cudnie wydanego bardzo dobrego komiksu.
I niniejszym daję znać, że postawa taka o:
Ja Dekalog odpuszczam, limitacja dla samej limitacji mnie nie interesuje. A i forma wydania 5x2 zamiast 2x5 nie przekonuje, szczególnie finansowo.
to błąd. Nawet jeśli "Dekalog" nie jest dla każdego i ekskluzywność wydania nieco to odzwierciedla, warto podjąć próbę. Po jedenaste bowiem: jak nie kupisz dobrego komiksu, który się wyprzeda, to potem po forach ludzi wkurzać będzie trzeba... dodruku pragnieniem, niespełnionym śnieniem. Bo tu dodruku nie będzie.