Korzystając z błogosławionej ciszy i spokoju noworocznego poranka przeczytałem Jak zbić fortunę w czerwcu '40. Przesadą byłoby powiedzieć, że to jakieś dzieło. Może ze względu na adaptację, scenariusz sprawił, że bardziej czyta się to bardziej jak coś z Relaksu niż nową pozycję. Zdradza to bardziej rysunek, troszkę przywodzący na myśl Guy'a Davisa, choć moim zdaniem nie tak dobry i trochę nierówny. Ogólnie przyzwoita pozycja choć bardziej na raz niż do wielokrotnego czytania. Zachwyca natomiast jakość wydania, tu po raz kolejny brawa dla Scream.
Z dwóch komiksów, które kupiłem w tym samym czasie to ten był lakkim rozczarowaniem. Natomiast pozytywnie zaskakuje Monika. Głównie warstwą wizualną, która w albumie (równie ładnie wydanym) prezentuje się znacznie lepiej niż plansze w internecie.
Niezależnie jak bym się czepiał scenariusza, jestem ciekaw dalszego ciągu.
Jak zbić fortunę - 6.2
Monika 7.1