Niedawno
w innym temacie pisałem, że przeważnie wygodniej jest mi czytać komiksy po polsku niż po angielsku. Niestety, ta zasada nie sprawdziła się w przypadku pierwszego tomu "All-New X-Men" od Egmontu, w którym angielski tekst parę razy przebił się przez polski przekład i trzepnął mnie po oczach, wywołując pewną irytację.
Zaczęło się już od wstępu, który zaatakował mnie takim zdaniem: "W finale Cyclops opętany i skorumpowany potęgą Phoeniksa...". Mogę tylko zgadywać, że w oryginale wystąpiło słowo
finally, które należałoby raczej oddać jako
w końcu,
na koniec.
Skorumpowany to z kolei na 90% automatyczna kalka słowa
corrupted, które w tym kontekście znaczy tyle co
zdeprawowany,
zepsuty.
We właściwym komiksie język dialogów wydał mi się nieco nienaturalny. Nie chcę jednak tutaj wydawać żadnej ogólnej oceny bez dostępu do tekstu źródłowego: możliwe, że to Bendis stoi za taką budową konwersacji. Być może także po tym wstępie straciłem obiektywizm i zacząłem czepiać się na siłę.
Pomimo to, w paru miejscach trafiłem na konkretne potknięcia, których krytyka jest moim zdaniem uzasadniona. Pojawia się na przykład zwrot "oryginalni X-Meni". Pomijając to, że mamy tu do czynienia z podwójną liczbą mnogą, razi mnie użycie słowa
oryginalni jako dosłownego tłumaczenia angielskiego
original. Czy X-Men z teraźniejszości to jakieś podróbki albo kopie? To właśnie według mnie sugeruje określanie młodzików jako
oryginalnych. Sprawdziłem to słowo w dwóch słownikach języka polskiego PWN i w żadnym nie znalazłem odpowiedniej definicji, więc sądzę, że Cyclops i spółka to
pierwsi X-Men, ich
pierwotny skład.
Gdy Beast przybywa do przeszłości, mamy taki dialog:
Stary Hank: Zapewne wymaże wspomnienie tego spotkania z naszych umysłów i wyśle mnie tam, skąd przybyłem. [
o Xavierze]
Młoda Jean: Hank, co on... To prawda?
Młody Hank:
Dla ciebie/nas, aby złamać protokoły kontinuum czasoprzestrzenne...Stary Hank: Tak. Jest aż tak źle.
Przynajmniej w mojej opinii podkreślone zdanie nie ma sensu. Domyślam się, że słowa Hanka miały być skierowane do jego starszej wersji, ale odpowiadać na pytanie Jean, mniej więcej w stylu: "Skoro ty/my złamaliśmy zasady rządzące kontinuum czasoprzestrzennym..." (w domyśle: "to musi być źle".).
Dalszy ciąg tej wymiany zdań jest także ciekawy: w odpowiedzi na to, z czym tak naprawdę jest źle, młody Bobby pyta "To nasze dzieci?", a stary Hank odpiera "Nie. To ty, Scott". Zapewne w oryginale użyto konstrukcji "It's our children?"; "It's you, Scott". Zamiast tłumaczyć to dosłownie, lepiej by chyba było zastosować zwrot
chodzi o..., ewentualnie
coś nie tak z...
Siedem stron później młoda Jean pyta starego Hanka
"Nie powiesz nam, co zobaczymy, jeśli zabierzemy się z tobą?", a on na to "Popatrz na siebie. Nie wiedziałem... Nie wiedziałem, że będzie tak trudno." Zgaduję, że w oryginale było "Look at you" - zwrot, którego można użyć nie tylko w dosłownym znaczeniu, ale także, żeby np. skomplementować osobę, która weszła właśnie do pokoju w nowym ubraniu. W takim ujęciu Hank, niegdyś zabujany w Jean, wzruszyłby się, patrząc na żywą i młodą Marvel Girl i zamiast rozkazywać jej się oglądać, chciał powiedzieć coś na kształt "Kiedy na ciebie patrzę..." albo "Jesteś taka..." (młoda, piękna, zdrowa, bogata itp.).
Kiedy nowi rekruci Cyclopsa rozmawiają ze sobą w jego bazie, padają słowa "Kocham twój akcent
." "Australijski. Wszyscy w Stanach go kochają". To prawda, że Amerykanie i Anglicy obficie szafują słowami
I love, ale po polsku dosłowne tłumaczenie często bywa niezręczne. Tu chyba raczej pasowałyby słowa "Masz świetny/fajny/rewelacyjny itp. akcent/ Podoba mi się twój akcent"; "Australijski. Wszyscy w Stanach go uwielbiają/za nim przepadają".
Z pomniejszych rzeczy trochę dziwi mnie użycie zwrotu "Weapon X", skoro w polskich tłumaczeniach chyba przyjęła się "Broń X" (jeśli się mylę, poprawcie mnie), mówienie o "mocy Phoenixa" zamiast o "Mocy Phoenix" i stosowanie słowa "dokładnie" w znaczeniu "właśnie, otóż to". Ponadto Magik w pierwszej części komiksu nazywa się Ilya
nna, a potem zmienia się w Ilya
nę.
Tak jak zaznaczyłem, nie miałem dostępu do komiksu w języku angielskim, wiec jeśli któraś z moich teorii nie odpowiada rzeczywistości, bardzo proszę kogoś posiadającego oryginał o zwrócenie mi uwagi, a wywalę odpowiednią część krytyki w diabły. Nie wiem, czy te potknięcia spowodowane były napiętym terminami, czy tym, że żeby sprzedawać komiksy po 40 zł okładkowej, konieczne są cięcia w nakładach na redakcję i korektę, ale mam nadzieję, że następne tomy Marvel NOW! przyniosą nam zwyżkę poziomu. Osobiście, choć ze zrozumiałych względów może być to niepopularne stanowisko, wolałbym, żeby komiks kosztował choćby i 50 zł okładkowo, ale był lepiej przygotowany. Ale może to tylko ja jestem takim pedantem językowym