Na początek szczerze polecałbym właśnie pierwszy tom WKKM, "Powrót do domu" (a potem jego kontynuację, tom 48 "Wyznania"). To otwarcie nowego rozdziału w przygodach Spider-Mana, wiec nie trzeba zbyt wiele informacji o wcześniejszych wydarzeniach (treść wstępu albumu zupełnie wystarczy). Poza tym jest to, można powiedzieć, "Spider-Man at his finest" - dużo zabawnych żarcików, przedstawienie zasad i charakteru tej postaci, a w t.48 - także relacji łączących go z bliskimi. Może też być nieco łatwiejszy w odbiorze na początek niż klasyki z lat 60-70.
Żeby jednak nie było off-topu, w ramach nadrabiania moich komiksowych zaległości, parę słów o trzecim tomie "Superior Spider-Mana". Ogólnie rzecz biorąc, była to przyjemna lektura. Chociaż nadal sam pomysł serii nie budzi mojej szczególnej radości, muszę przyznać, że sama fabuła w "Kłopotach z głową" była dość wciągająca.
Podobały mi się ciekawe pomysły fabularne, jak parka złoczyńców-jajcarzy i ich
modus operandi (dobry chwyt, by wprowadzić trochę humoru, gdy główny bohater już dowcipnisiem nie jest) oraz jak
klinika Cardiaka (pomysł przemawia tym mocniej, jeśli czytelnik wie w zarysie, jak wygląda kwestia opieki zdrowotnej w USA).
No i być może jestem sentymentalny, ale uważam scenę z pingwinem za niezłą i ważną dla budowania motywacji Ocka.
Jego "wybielanie" ciekawie zrównoważyło się z wykazaniem podczas walki w umyśle, że Peter też kryształowo czysty nie jest (co rozwija wątek z "Ostatniego życzenia", gdzie Parker był gotów zabić Ottona)
. Nie mówię, że taki Peter mi się podoba, ale doceniam warsztat. Poza tym, fajny easter egg na koniec pojedynku mentalnego ("Peter Palmer?").
Główny minus albumu to, moim zdaniem, przedstawianie Avengers jako nieprawdopodobnie niedomyślnych (to zresztą odnosi się też do MJ). Styl Ramosa w dalszym ciągu mnie nie przekonuje (bardziej trafia do mnie Stegman, ale jeśli dobrze pamiętam, on później odchodzi z serii).
W kwestiach edytorsko-tłumaczeniowych poziom jest solidny, a dialogi czyta się płynnie. Widać zwyżkę, bo też z odmianą imienia Ottona jest lepiej
Wszelkie uwagi dotyczą raczej szczegółów. Niestety, znowu zobaczyłem błędną formę "Spideya" zamiast "Spidey'ego" (końcówka
). Razi też to, że gdy Cooper rozmawia z tajemniczą osobą,
mówi ona o sobie w rodzaju męskim, mimo że potem okazuje się, że była to kpt. Watanabe
(czy coś źle interpretuję?). Można też powiedzieć, że widać, że baza przekładów terminów, o której wspominaliśmy w temacie o tłumaczeniu pseudonimów, byłaby przydatna: pojawia się ksywka "pajęczynowy łbie" w miejsce "pajęczego łba", a "pajęcze nadajniki" to tym razem "spider-czujniki" (co irytuje tym bardziej, że w tomie pierwszym "SSM" były to z kolei "śledzące pająki"). Z kolei Otto dalej mówi o sobie "Superior Spider-Man", choć Peter nazywa siebie "niesamowitym Spider-Manem". Troszkę konsekwencji...
Na koniec gorąca prośba do kogoś dysponującego oryginałami: jak brzmi po angielsku kwestia
Goblina z zeszytu 10 na pierwszym kadrze sceny, gdy gmera w spider-bocie
? Ciekawi mnie, czy istnieje uzasadnienie dla przekładu: "Szczelina w twojej zbroi, diabeł w twoich szczegółach,
trojan w twoim koniu..."