Thunderbolts t.1 - od tego komiksu bolą i oczy i mózg. Rysunki wstrętne, totalnie odwalone (a w takim Punisherze kreska Dillona całkiem fajnie się prezentowała). Fabuła miałka, nijaka. W sumie komiks o niczym. Na takie coś naprawdę szkoda papieru. Choć muszę przyznać, że zaskakująco długo po przeczytaniu mi ten komiks został w głowie i nawet znalazłem jego plus. Teraz już mniej więcej wiem, jak wyglądają te słabe serie, które są likwidowane w Stanach po 5-6 numerach i do nas nigdy nie docierają. Tutaj pewnie nazwa i bohaterowie pozwolili dociągnąć te dwadzieścia parę numerów.
Podsumowując szczerze nie polecam, no chyba że chcecie kogoś utwierdzić w przekonaniu, że komiksy to rozrywka tylko dla osób niezbyt rozgarniętych, do tego się ta pozycja nada idealnie.