O, to mi przypomina, że nawet pierwszego tomu nie udało mi się doczytać do końca. Bendis faktycznie pisze tak, że się lekko czyta, ale lepiej się sprawdza w bardziej przyziemnych komiksach, gdzie skupia się na bohaterach i relacjach między nimi. Tutaj niby mają się dziać wydarzenia na kosmiczną skalę, ale Bendis nie potrafi takowych pisać. Nijak nie czuć rozmachu kosmosu, który jest podstawą w komiksach DnA (kosmos Marvela pre NOW). Dynamika drużyny i dialogi też wydają mi się słabsze niż w poprzedni runie. Jakby mniej wynikały z faktycznej sytuacji, a bardziej z próby wpisywania ich w profile wymyślone przez Bendisa.
Jedna osoba (zachwycona filmem) której pożyczyłem ten komiks powiedziała mniej więcej: "W tym komiksie dzieją się rzeczy, masa rzeczy, ale autor kompletnie nie potrafi mnie nimi zainteresować. Nie czuję zagrożenia, nie czuję wagi wydarzeń."