W swoim czasie
dość mocno skrytykowałem polską wersję pierwszego tomu
All-New X-Men, uczciwie jest więc napisać, że po niedawnej lekturze tomów drugiego i trzeciego tej serii (tak, jak zwykle jestem zapóźniony
) dostrzegłem bardzo znaczącą poprawę. Owszem, w paru miejscach dostrzegłem pojedyncze zwroty, które lekko zgrzytnęły (np. kwestia Kitty z tomu 2 "Ja mojego znajduję uroczym", która wygląda mi na dosłowną kalkę "I find mine cute", czyli "Uważam, że mój jest uroczy" czy coś w tym stylu), ale ogólnie rzecz biorąc nie ma porównania z frustracją, jaką wywołała u mnie lektura pierwszej części.
Doceniam więc bardzo krok naprzód i mam nadzieję, że taka tendencja się utrzyma, dzięki czemu będę mógł dalej spokojnie oddawać się lekturze, nie będąc "wyrywanym" ze świata przedstawionego raz po raz przez dziwne i sztywne sformułowania.
Jeśli chodzi o same tomy, to najbardziej podobał mi się trzeci. Ogólnie rzecz biorąc, w moim odczuciu wadę tej serii są dość liczne sceny, kiedy pojawia się problem, a różni bohaterowie zaczynają krzyczeć jeden przez drugiego, nikt nikogo nie słucha, a na koniec część "dyskutantów" (albo wszyscy) oddala się szybko obrażona. Tymczasem w wielu wypadkach cały dylemat dałoby się dość łatwo rozwiązać, gdyby wszyscy zachowali się w miarę rozsądnie i dojrzale i po prostu pogadali spokojnie ze sobą.
Tak, jak jest, te sceny krzyków niebezpiecznie przypominają mi seriale paradokumentalne typu "Nudne Sprawy" itd. Ile razy trafię na coś takiego, przeskakując kanały, to zawsze postacie krzyczą tam na siebie nawzajem, nie zwracając w ogóle uwagi na to, co mówią inni. Komiksie, nie idź tą drogą!
Tak więc do gustu przypadł mi tom trzeci, ponieważ natężenie takich sytuacji było względnie najmniejsze. Po pokrzyczance na początku z
OldScottem i jego drużyną
akcja rozwijała się już swobodniej. Podobały mi się sceny walki z
, a już najbardziej urzekł mnie ostatni zeszyt - zarówno niespieszną, przyjemną fabułą, jak i rysunkami Lafuentego. Immonen z kolei po tym tomie i 2 albumie "Star Wars" Aarona także mocno u mnie punktuje. Świetna ta jego okładka do zeszytu 14 w stylu secesji.
Podsumowując, lektura przeciętna, ale ostatnie przygody pozostawiły u mnie miłe wrażenie. Niestety, podobno dalej już tak dobrze nie będzie... Zobaczymy.