Trzeci tom "Thunderbolts" - pozytywne zaskoczenie. Niesławne hiszpańskie rysunki dobrze (zwłaszcza Paolo, w mym odczuciu) zgrywają się z pomysłem na tę historyjkę, sympatycznie, swoją drogą, wplecioną w "Nieskończoność". Nie zrywałem boków i nie przeskakiwałem z zeszytu do zeszytu podekscytowany jak siedmiolatek, ale rozpoznałem pomysł, który uczynił udział Thunderboltsów w kosmicznej aferze szansą, by wreszcie coś zaiskrzyło w tym eklektycznym zgromadzeniu. A ramowe zeszyty poświęcone Mercy (graficznie najsłabszy) i Sternsowi są dla mnie sygnałem, że tej serii skreślać jeszcze nie warto. Spodziewałem się, ze ten tom będzie moim ostatnim. Nie będzie.