"Thor Gromowładny: Boża Bomba" jest może trochę mniej elektryzujący niż "Bogobójca", ale to nadal świetny komiks i godne domknięcie historii z pierwszej części.
Trhriller-fantasy z pierwszego tomu wyczerpuje się, gdyż właściwie wszystkie karty mamy już na stole. Zastępuje go jednak szeroki epicki oddech - co naturalne w finale tego rodzaju historii. Dostajemy też bardzo smaczne (i swoiście zabawne) spotkania trzech wcieleń Thora oraz typowo-Aaronowy motyw krzywd i cierpień, które - nie mając jak się wyrównać - zatruwają i "spotworniają" ich ofiarę.
Z ciekawostek: w pewne zdziwienie wprawiły mnie napisy, ilustrujące odgłosy walk i eksplozji. Czcionka jakby z innego komisu. "Rekinobum"? W zasadzie mi to nie przeszkadzało, ale na tyle dziwiło, że trochę wytrącało z - raczej posępnego - nastroju całości.