Przeczytałem drugi tom Ms. Marvel. Ogólne wrażenie dużo lepsze niż tom pierwszy. Największą zaletą dla mnie są rysunki. Fabularnie podobne do pierwszego tomu, ale jest trochę więcej akcji i to bardzo ciekawie napisanej. Jest łotr, są pojedynki z nim. Atak na szkołę, martwienie się o rodzinę i znajomych z normalnego życia. Przypomina Spidermana i jego nieudolne początki oraz obawę o bliskich. Nawiązania do religii są (przynajmniej dla mnie) dużo mniej zauważalne i ładnie komponują się w opowiadaną historię, dodają trochę humoru, uspokajają akcję.
Jest zapowiedź 3 tomu "
Zdruzgotana", w którym "
Kamala poruszy serce Lokiego". Sprawdziłem sobie o czym jest ten tom, bo trochę gryzł mi się z nim tytuł. Oryginał to "Crushed" od słowa crush, w tym wypadku oznaczającego zauroczenie. Cytat z opisu tomu: "
Yup, it’s a special Valentine’s Day story featuring Marvel’s favorite charlatan, Loki! And when a mysterious stranger arrives in Jersey City, Ms. Marvel must deal with...a crush! Because this new kid is really, really cute.". Czyli trochę wpadka tłumacza.
Największym minusem, przynajmniej dla mnie są nieszczęsne nawiązania do Marvelowych eventów/crossoverów. Fajna historia, dobrze się rozwija, ale musi się pojawić wstawka o bombie terrigenowej (rozumiem jej geneza), ale pojawia się Wolverine bez mocy. Jest Meduza współpracująca z Kapitanem Ameryką. Czuć, że brakuję zaplecza dla takiego "niedzielnego" czytacza aktualnych wydarzeń Marvela jak ja. Podobnie, a nawet gorzej było jak czytałem serię Magneto. Nawiązania do axis, czy tam original sina, crossover z Uncanny Avengers. A chciałem sobie tylko poczytać o Magneto..