Jak dla mnie to po prostu średni komiks, który opiera się na durnym pomyśle - kiedyś Jean jako Phoenix zniszczyła pół galaktyki, to teraz (znaczy 40 lat po tych wydarzeniach) trzeba ją ukarać. A że to inna Jean? Że przez te 40 lat historii o mutantach relacje między nimi a imperium Shiar bardzo się rozwinęły? Co tam... dla mnie to żadna podróż sentymentalna. Jedyne co mi się tu podobało to relacje między x-men a strażnikami, ale akurat Bendis (według mnie) to potrafi fajnie przedstawiać. I żeby nie było, lubię rude, szczególnie tą oryginalną rudą, ale tak jak napisał winckler - w tej sytuacji chyba lepiej poszukać ptaka czasu.