No właśnie od pewnego czasu nabrałem zdania, że mi też o wiele więcej radości sprawiają te stare historie marvelowskie niż te współczesne
Ja mam zupełnie odwrotnie. Anionorodnik pisał, że w drugiej 60-tce najlepsze są klasyki a te współczesne komiksy to słabiaki a jak na razie najbardziej podobały mi się
Marvel Knights Spider-Man i
Venom. Doceniam te starsze komiksy jako wartość historyczną bo mamy tam ważne debiuty, originy, wydarzenia do których odwołuje się później mnóstwo komiksów, ale Marvele z lat 60-tych i 70-tych wydają się obecnie archaiczne i czyta się je dość ciężko. Dużo słów, mało treści. Szczególnie irytuje mnie w komiksach z tamtego okresu nadmierne skupianie się na pojedynkach z villainami. Przeważnie to wygląda tak - 3, 4 strony normalnej fabuły, pojawia się złoczyńca i bohaterowie z nim walczą przez kolejne 10 albo 15 stron i tak w kółko, tak jakby to było w komiksach najważniejsze. Ile lepsza byłaby historia ślubu Wasp i Pyma z
Narodzin Ultrona gdyby scenarzysta odpuścił sobie ten durny pojedynek z cyrkowcami a bardziej skupił się na psychice postaci.