Tylko tak wygląda sytuacja.
Hachette wydaje WKKM i kupuje licencję m.in. na Polskę i Czechy. Już dzięki temu ma lepiej, ponieważ jest dużym partnerem, wydaje w wielu krajach. Hachette drukuje polskie i czeskie WKKM w tej samej drukarni (jest to sytuacja najbardziej prawdopodobna). Choć nakład polski jest pewnie dwa lub trzy razy większy niż czeskiej WKKM, to dzięki zniżkom w drukarni może obie drukować w podobnej cenie, poza tym do części plansz (tych, gdzie nie ma kolorowych napisów) można teoretycznie stosować te same plansze. Dzięki temu zarówno polska i czeska edycja może być wydawana taniej.
Egmont jest międzynarodową korporacją, wydaje w wielu krajach, Panini jest podmiotem należącym do Marvela, który należy do Disneya, z którym Egmont ma bardzo dobre relacje, dzięki temu może na preferencyjnych warunkach uzyskać licencję. Na dodatek do tego dochodzi wysoki nakład co owocuje tańszym drukiem pojedynczego egzemplarza. Egmont może konkurować ceną z Hachette.
W Czechach Marvela wydawały Crew i BB/Art, oba to są wydawnictwa czeskie, wydające komiksy tylko tam, więc pewnie koszty licencji (na jeden egzemplarz) najniższe nie są. Mogą wydać w dużym nakładzie jak na Czechy, ale nawet wtedy nakład jest 2-3 razy mniejszy niż w Polsce. Co powoduje większe koszty druki na jednostkowy egzemplarz. By wydawnictwa mogły konkurować z Hachette musiały wydawać w gigantycznym (jak na Czechy) nakładzie.
Kiedyś analizowałem ceny komiksów (i ogólnie książek) w Polsce i w Czechach, w 95% przypadków czeskie ceny były o 15-20% wyższe. Aż tu nagle wchodzi Hachette, które "magicznie" (wytłumaczyłem wyżej jak) wydaje WKKM w Czechach o 20% taniej niż w Polsce. Sprzedaż Marvela od Crew i BB/Art drastycznie spada przez to muszą zrezygnować z wydawania Marvela. WKKDC w Czechach? Gdzie? Nic na comicsdb.cz nie piszą.
Czyli Czesi mają już do końca życia płacić drożej za wszystko, z tego powodu, że są małym państwem? W ogóle to niesprawiedliwe, że my państwa postkomunistyczne musimy za sporo towarów (i to często podstawowych) płacić drożej niż w Europie Zachodniej. Mimo że jesteśmy biedniejsi. To jest paradoks.
W przypadku Hachette i Eaglemoss jest w końcu sytuacja kiedy globalizacja działa na korzyść klientów. Duży koncern może obniżyć jednostkowe koszty produkcji i dzięki temu dostosować ceny do rynków lokalnych. W Anglii jest to 10 funtów, w Niemczech 13 euro, u nas 40 zł. Powtarzam - potencjalni klienci na tym zyskują i ja przeciwko temu protestować nie będę. Wina czeskich wydawnictw, że nie są elastyczniejsze. Polscy wydawcy nie dali by się tak łatwo wygryźć.
No i co robi czeski oddział Egmontu? Czemu nie działa? A czeskie Panini? Sami się poddają i nie ma za co obwiniać Hachette.