a co dopiero wtórne frankofony i inne universa.
Można mieć różne opinie, ale takie teksty (jak i te o Egmoncie zrównanym z ministerstwem propagandy) to już wypełniają kryteria pomówienia. Uzasadnij, że komiksy frankofońskie (i ogólnie europejskie) są wtórne, albo więcej tak nie pisz.
@Gr8responsibility - sarkazm na bok. Można porównywać do fast food-ów, bo podobieństwa się znajdą. Przykładowo, fast food, jak sama nazwa wskazuje, musi być przyrządzony i podany szybko. Twórcy pracujący w Marvelu i DC również bardzo często są pod presją terminów, szczególnie, jeśli wydawnictwo przydziela ich do rysowania czegoś co ukazuje się w odstępie tygodniowym, nie miesięcznym. I żaden twórca, który szanuje swoją pracę, a nie zadowala się odwalaniem byle czego i kasowaniem pensji, nie powie, że lubi pracować pod presją czasu.
By offtopu nie było, ten rok, choć zapowiada się obficie komiksowo, dopiero się zaczął i wydawcy albo jeszcze nie ujawnili szerzej swych planów lub planują premiery w kolejnych miesiącach. Dlatego, styczeń w moich zakupach stoi pod znakiem Egmontu i luty podobnie (zamówione: JLA, Calvin i Hobbes 11, wreszcie komplet Calvinów w mniejszym formacie, Scalped). W planach też Deadpool, a od innych wydawnictwo już zamówiony Konkwistador 3 i Slaine.
Kupiłem też Erę Ultrona i jeśli się okaże kupą, podobnie jak w przypadku Snydera - już więcej nie kupię komiksu sygnowanego nazwiskiem Bendisa. Nie czytałem nic z Marvel NOW jego autorstwa, ale GotG zdaje się, że na kolana nie powala. Czytałem Tajną Wojnę - oj, jakie to słabe było, czytałem Avengers Disassembled, podobnie. W Rodzie M przyzwoicie (ale Snyder-owi też się trafiło Mroczne Odbicie) więc ostateczny werdykt po Erze Ultrona.