Autor Wątek: Scott McCloud  (Przeczytany 3110 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

ramirez82

  • Gość
Scott McCloud
« dnia: Styczeń 11, 2016, 08:33:38 am »
Pozwolę sobie założyć osobny wątek dla tego autora. Szkoda, że nikt nie zrobił tego wcześniej, przez co opinie o "Zrozumieć komiks" i "Stwórcy" walają się w ogólnych wątkach KG i WK.

Jakiś czas temu wziąłem się w końcu za "Zrozumieć komiks" i tak mnie teoretyzowanie McClouda zmęczyło, że przerwałem w połowie. Rozumiem, że wszystko jest tutaj w ciekawy i przyswajalny sposób podane, ale co z tego, skoro przez ponad 100 stron, lektura w ogóle mnie nie wciągnęła. Pewnie kiedyś spróbuję jeszcze raz zrozumieć komiks...

Inaczej jest z "Stwórcą". Właściwie jakbym miał coś o nim powiedzieć, to w pierwszej kolejności przychodzą mi do głowy rzeczy, które mnie w nim drażniły, nie przekonywały - irytujący główny bohater, umowa którą zwarł, dar który otrzymał
Spoiler: pokaż
(kiedy ścigającą go policję, niemal zawinął w chodnik, miałem wrażenie, że oto rodzi się nowy, marvelowski superłotr  :doubt:)
, miłość która go spotkała... Czyli wszystko to co sprawia, że ten komiks jest właśnie taki jaki jest. Mimo to, choć po lekturze nie byłem jakoś zachwycony, a zakończeniem wręcz zmieszany, to "Stwórcę" czytało mi się bardzo dobrze. Warto dać szansę tej opasłej powieści graficznej.

Offline absolutnie

Odp: Scott McCloud
« Odpowiedź #1 dnia: Styczeń 11, 2016, 11:50:30 am »


Jakiś czas temu wziąłem się w końcu za "Zrozumieć komiks" i tak mnie teoretyzowanie McClouda zmęczyło, że przerwałem w połowie.


Mnie to teoretyzowanie cieszy i bawi, chociaż nigdy nie czytałem "Zrozumieć komiks" za jednym zamachem, bo to przecież nie powieść. Natomiast "Stwórca" zmęczył mnie i znudził (z powodów, które wymieniłeś) tak bardzo, że przerwałem w połowie
Imaginary enemies are not hard to conjure into being.

Offline Szczoch

  • Pisarz bracki
  • ****
  • Wiadomości: 769
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ani czarny, ani kwadrat, ani na białym tle.
Odp: Scott McCloud
« Odpowiedź #2 dnia: Styczeń 11, 2016, 01:03:00 pm »
Jakiś czas temu wziąłem się w końcu za "Zrozumieć komiks" i tak mnie teoretyzowanie McClouda zmęczyło, że przerwałem w połowie. Rozumiem, że wszystko jest tutaj w ciekawy i przyswajalny sposób podane, ale co z tego, skoro przez ponad 100 stron, lektura w ogóle mnie nie wciągnęła. Pewnie kiedyś spróbuję jeszcze raz zrozumieć komiks...

A dla mnie "Zrozumieć komiks" to jeden z najciekawszych komiksów jakie w życiu czytałem. I paradoksalnie - właśnie jako komiks a nie esej teoretyczny.
Teoretyczny wykład McClouda wydał mi się miejscami bardzo trafny, a miejscami naiwny. W kilku punktach zdążył się już nawet zdezaktualizować (np. porównania do kina, nieuwzględniające rewolucji cyfrowej, która była już u bram).
Natomiast jako komiks czytało mi się to wspaniale (choć powoli). Przemyślenie kompozycji każdej strony, precyzja obrazowania, cytaty z setek komiksów - to pierwsze atuty. Najważniejsza jest jednak umiejętność dyskretnego obrazowania poruszanych tematów w komiksowy sposób. Tym samym potencjał tego medium został pokazany w najlepszy możliwy sposób. To była po prostu rewelacja.

Na razie "Stwórcę" tylko dokładnie kartkowałem i widziałem, że McCloud próbuje tam również stosować ten cały komiksowy arsenał środków. Ale mam obawę, że może wyjść to tam zbyt nachalnie i naiwnie, obciążając a nie pogłębiając tę historię.
Tymczasem w "Zrozumieć komiks" ta komiksowa lekkość i wirtuozeria obrazowania są wspaniałe.
A poza tym uważam, że "Iznogud" oraz "Saga o Potworze z Bagien" powinny zostać w całości wydane po polsku.

Offline Szczoch

  • Pisarz bracki
  • ****
  • Wiadomości: 769
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ani czarny, ani kwadrat, ani na białym tle.
Odp: Scott McCloud
« Odpowiedź #3 dnia: Luty 12, 2016, 10:12:02 pm »
Do "Stwórcy" zabierałem się jak do jeża: po przejrzeniu wydawało mi się to czymś a la Craig Thompson (nie trawię) a do tego "obciążone" teorią komiksową wyłożoną uprzednio przez McClouda. Czyli nie tyle dziełem autonomicznym, co wysilonym "exemplum".

I podczas czytania miałem podobnie jak ramirez82: irytował mnie ten komiks niemiłosiernie, żenował miejscami tak, że chciało mi się nim o ścianę cisnąć. Przypominał nie tylko co bardziej smętne fragmenty Thompsona ale przede wszystkim jakąś nadwrażliwą mangę dla nastolatków (z całym szacunkiem dla mangi, której wiele odmian cenię).
McCloud chciał, jak rozumiem, upchnąć w tym wszystko: życie, śmierć, miłość, sztukę, no i swoją teorię. Wychodziło to ckliwie, jakoś tak niedojrzale, miejscami dziwacznie (w niekoniecznie dobrym tego słowa znaczeniu).

A jednak do końca dobrnąłem. I mimo irytacji jestem też pełen podziwu. Bo choć w sensie czysto literackim była to - moim zdaniem - irytująca grafomania, to jednak jako komiks było IMPONUJĄCE. Narracja komiksowa poprowadzona została po mistrzowsku, z lekkością, wcale nieobciążoną "niezauważalnymi" zabiegami formalnymi. Jakby ich nie było, a jednak były i nadawały poszczególnym scenom odpowiednią siłę wyrazu. Do tego staranny, "nudny" rysunek McClouda okazywał się - gdy trzeba - bardzo plastyczny i wyrazisty. Ostatni rozdział, "Sztuka umierania" był jak finał wielkiej symfonii, gdzie wszystkie te narzędzia grały potężne crescendo.

A zatem - nie lubię tego komiksu, ale chylę czoła przed Autorem.
I wolę go jako teoretyka.
A poza tym uważam, że "Iznogud" oraz "Saga o Potworze z Bagien" powinny zostać w całości wydane po polsku.

Offline Dariusz Hallmann

  • Szafarz bracki
  • *****
  • Wiadomości: 3 391
  • Total likes: 2
  • Batman: Ben Affleck Case
Odp: Scott McCloud
« Odpowiedź #4 dnia: Luty 23, 2016, 12:34:05 pm »
"Stwórcę" czyta się znakomicie. Co prawda David Smith może drażnić, szczególnie na początku, swoim rozhisteryzowaniem i emocjonalnymi odlotami, ale z każdą kolejną planszą jego postać staje się coraz bardziej wiarygodna, a historia nabiera niesamowitej intensywności. Jezu, jak ten McCloud opowiada! To jest komiksowa narracja najwyższej próby! Komponowanie kadrów, komponowanie plansz, montaż, gra trzech kolorów i ich odcieni, mimika, gestykulacja i oddawanie ruchu postaci, zestawianie statyczności i dynamiki - po prostu mistrzostwo. A ja płynąłem energicznie przez tę opowieść, ani przez chwilę nie czując zmęczenia.
Jest taki kadr w komiksie - pierwszy na stronie 177 - gdzie światłocieniem McCloud dokonał cudu. Nie mogę się na niego napatrzeć.
Niezmiernie mi się również podoba, jak autor wykorzystał w "Stwórcy" swoistą grę z konwencją komiksu superbohaterskiego. Do osobnego odkrywania przez czytelnika.
No cóż, teraz już całkiem zasadnie mogę wyrazić ubolewanie - inaczej niż było to z "Drugim pokoleniem" Kichki - że nie udało mi się przeczytać tego albumu do 15. lutego. :)

Offline Death

Odp: Scott McCloud
« Odpowiedź #5 dnia: Czerwiec 18, 2016, 12:01:46 pm »
A do spółki, w tym samym filmie, opowiadam o Zrozumieć komiks Scott McClouda.
https://www.youtube.com/watch?v=JU32YKERK0M
Nie czytałem jeszcze Zrozumieć komiks, ale po wchłonięciu Stwórcy muszę napisać, że McCloud jest znakomitym twórcą.Jeśli przeczytałeś w jeden dzień cały 500-stronicowy komiks, to wiedz, że coś się dzieje. :smile: Z komiksowego punktu widzenia jest to najwyższa możliwa półka. Kompozycja plansz, "ustawienie kamery", światło, mimika postaci itd. McCloud to wirtuoz. I cóż z tego, że opowieści o młodych wykształconych z wielkich miast, którzy poszukują "sensu życia", chodzą na domówki, mieszkają na stancjach i mają kłopoty emocjonalne, to nie jest mój ulubiony rodzaj komiksu? Przez ten album się płynie. Jak ktoś lubi Blankets, Niedoskonałości, Ghost World, Black Hole i te sprawy, to ten album jest dla niego. A jak ktoś nie lubi, to i tak przeczyta 500 stron w jeden dzień, bo się od Stwórcy nie oderwie. Tym się różni Delitte od McClouda (porównuję ich, bo akurat czytałem ich dzieła dzień po dniu), że ten drugi potrafi opowiadać komiksem. Krew tchórzy to album idealnie w moim stylu, czyli historyczny, kostiumowy, ze świetnie odwzorowaną architekturą i statkami. I jeszcze dostajemy wątek kryminalny, co też mi się podoba. A mimo to męczyłem się, kiedy go czytałem. Natomiast Stwórca jest o młodych ludziach z kłopotami emocjonalnymi, czyli totalnie nie moja bajka, a nawet nie wiedziałem, kiedy mi się skończył. Musiałem czytać i czytać. Mocne 9/10