Nie bez powodu w nazwie gatunku "Light Novel" jest słowo LIGHT. Nie wymagaj od tego jakiejś epickiej literatury wysokich lotów.
A czytałaś mangę? Przecież Waneko wydało pierwszy tom. Proponuje przeczytać i sprawdzić jak wyszło, albo od razu weź się za anime.
Hollow, ja od każdej literatury, lekkiej i nielekkiej, wymagam jednego: nie może być durna i nie może mieć podstawowych błędów fabularnych (logicznych, składniowych) :P NGNL jest i ma, jak książki nastolatek wydawane w Novae Res (czyt. rodzice płacą, żeby wydali). A czytam, uwierz mi, także masę lekkiej literatury, z harlekinami i Margit Sandemo włącznie, mam porównanie
Z drugiej strony Log Horizon, SAO czy Tokyo Ghoul w wersji LN nie miały takich problemów, nawet wymuszone przez serializację powtórzenia jakoś zgrabniej ograli. A też tłumaczone z japońskiego, Ba, literatura japońska w Polsce też nie ma większych problemów z zachowaniem sensu fabuły. Czyli tu definitywnie dwie sprawy zostały spaprane: redakcja oraz sam materiał źródłowy (bo tłumacz sam raczej nie wymyśliłby, że bohaterowie mówią w obcym języku bez problemu, ale czytać nie potrafią - za to uczą się w godzinę, no heloł).
Mangę zaczęłam, ale się odbiłam, nie pasuje mi zupełnie. Anime nawet nie tykałam, więc mam niejako pierwszy kontakt z serią - i już widzę, że to LN jest wyłącznie dla tych, co znają, oglądają i mangę przerobili