Moje odczucia po lekturze.
Nie będę oryginalny, ponieważ uznaję tę serię za coś naprawdę świetnego. Mroczny kryminał osadzony w marvelowskim świecie stanowiący odmienne, bardziej ludzkie spojrzenie na superbohaterów
(Cage uganiający się za kostiumami, Ms Marvel z katarem i okresem, próby dostania się do siedziby FF)
. Główna bohaterka wyrazista, bezpośrednia, z całkiem przyziemnymi problemami dzięki czemu kibicujemy jej od pierwszej strony. No i te wspaniałe dialogi. W tej kwestii Bendis przypomina mi Tarantino - nawet jeśli rozmowa toczy się o d... Maryni to i tak jest to cholernie ciekawe. Dialog Jessiki z policjantem na komisariacie albo z Carol Danvers przy kawie to absolutne mistrzostwo. No i to zakończenie w kawiarni, które po prostu rzuciło mnie na kolana.
Zdecydowanie więcej zarzutu mam natomiast do warstwy wizualnej. Mam oczywiście świadomość, że te nieostre wręcz brudne rysunki pasują do klimatu opowieści, ale mnie jednak takie malowanie nie odpowiada. Nie chodzi mi oczywiście o zastosowanie "kartunowych"
rysunków, ale jednak po prostu wolę bardziej wyraźne kadry, na których widoczne są detale czy szczegóły, chociażby w odniesieniu do twarzy bohaterów.
Moja ogólna ocena to mocne 8/10.
Polecam wszystkim niezdecydowanym.