X-Men - Mordercza geneza
Grubas, który spokojnie mógł być rozpisany na 3-4 zeszyty, zamiast 6. Pomysł na fabułę, może z lekka wtórny, ale dający pewne możliwości. Lecz niestety opowieść została poprowadzona po prostu bez polotu, wyszedł kolejny średniak z wielu. Za to naprawdę ciekawe (poza ostatnią) są historie dodatkowe, są to najlepsze fragmenty całego tomu.
Graficznie jest naprawdę w porządku, tu nie mam zarzutów.
Całość natomiast dobija odmiana części imion (część na szczęście zostawiono w spokoju), w stylu Scotcie, Kurcie czy Kitten. Zastosowanie podanych odmian kuje po oczach, odbiera totalnie flow w czasie czytania i po prostu denerwuje. Zabija potoczność dialogów, momentami się czułem jakbym czytał jakąś pełną patosu tragedię, a nie rozrywkowe czytadło. Sorry w ten sposób nie zwracają się do siebie kumple z drużyny tylko pan, wójt i pleban.
Czy warto kupić? Jak będą kolejne X-meny nawiązujące do wydarzeń w Genezie to bez problemu da się je streścić w kilku zdaniach. Natomiast w polskim wydaniu komiks jest tak ciężkostrawny, że stanowczo każdemu odradzam zakup.