Ja nie bardzo to rozumiem podejście do granicy opłacalności, którą przekłada się nad jakość produktu. Z jednej strony wiadomo, że środowisko komiksowe jest specyficzne nie od dziś - czepiają się o ryski, tłumaczenia, kolory, papier, więc nie dziwne, że będzie afera o te dodatki. Z drugiej strony wydali tańsze pozycję, co przełożyło się na czarny PR wobec nich, bo Egmont jest teraz kojarzony z taniością, a niektórzy idą dalej mówiąc o bylejakości i tandecie. Tu już nie tylko chodzi o Rebirth, ale o inne komiksy, które można by wydać tak, że jak to mówią klękajcie narody, a wydano tak, że pojawiło się rozczarowanie. Estetyka też mocno szwankuje w wydanych komikach np. napisy na grzbietach od Marvela.