Sączę sobie powoli tom debiutów Marvela z lat 70. Bardzo to jest przyjemna, niezobowiązująca lektura...
Zaciekawiła mnie jednak jedna kwestia. Może Anion, lub inny ekspert mógłby zdradzić, czy w latach 70. było więcej takich jednozeszytowych prób wprowadzenia nowego bohatera? Ale takich które się nie udały. Takich, które po jednym zeszycie, jednej historii, czy krótkiej miniserii zapadły w Limbo marvelowej przeszłości?
W latach 60. takich debiutów na pewno było sporo, a postać "chwytała" tylko co jakiś czas. Ciekawi mnie, czy gdy wydawnictwo okrzepło i było bardziej świadome charakteru swojego uniwersum nadal zdarzały się takie wypadki...