JLA: Wieża BabelMam dziwne wrażenie, że dyskusja nad kwiatkami translacyjnymi przesłoniła inną ważną kwestię.
Otóż, pomimo wysokiej opinii, jaką się ów komiks cieszy, pomimo niewątpliwego talentu Marka Waida, jest to wyjątkowo marny produkcyjniak.
Czytając to "dzieło", miałem wrażenie, że ktoś podmienił mi normalny komiks z uniwersum DC na któreś z tych zeszytowych czasopism, jakie Marvel i DC wydają dla dzieci w przedziale 6-12 lat. Pomimo kilku dobrych, oryginalnych pomysłów scenariuszowych, miałem wrażenie kompletnej papierowości postaci i "odrabiania" poszczególnych etapów historii bez żadnej emocji. Sposoby na wykańczanie poszczególnych bohaterów to zbędnie rozdęta, raczej nudna dziecinada. Za to metody leczenia to już pełna żenada i jedna wielka dziura fabularna. Potencjalnie ciekawy pomysł na zagładę ludzkości przy pomocy powszechnej i skrajnej
dysleksji, zaginął w tych bzdurach dokumentnie. Ostatni zeszyt, który mógł mieć jakieś ambicje etyczne, wypadł drętwo i tandetnie pod względem myślowym (choć może na moje wrażenie rzutuje nędza przekładu).
Autorze bardzo dobrego "Daredevila" i pod wieloma względami podobnego do "Wieży Babel" "FF: Niepojęte" - co Ci się stało!?
Ale porażka Marka Waida to nie wszystko. Są tu jeszcze straszliwe rysuny Howarda Portera! W ogóle szkoda mi słów na tę dolną półkę superbohaterskiej sztampy, na prymityw graficzny w złym guście, tuszowany komputerowymi pawiami kolorystycznymi, na straszliwą anatomię... Niech obrazy świadczą za 1000 słów:
albo: