A to nie jest tak, że zawartość WKKDC jest po prostu słabsza? Które tomy WKKDC można postawić obok Weapon X, Niebieski, Ostatnie łowy Kravena, Marvels, Odrodzonego, Mrocznej Phoenix?
Owszem, jest np. Długie Haloween. Ale akurat ten album lepiej wziąć w wydaniu Muchy. Wymienione przeze nie tomy WKKM nie miały realnej konkurencji, bo archiwalne zeszyty TM-Semic to żadna konkurencja...
Ja też myślę, że coś w tym jest. Przyznaję, że mam większą sympatię do Marvela niż DC, ale nie jest tak, że nie zerkam przyjaźnie na DC (choć na pewno wiem mniej o jego uniwersum). Tomy WKKDC biorę wybiórczo, ale ze zdziwieniem i przykrością stwierdzam, że albumy, które nie są dublami to niemal od początku do końca tytuły słabe, lub średnie.
"Wieża Babel" - słynna historia i straszliwe rozczarowanie. Oba tomy z "Wonder Woman" - przeciętne, a nade wszystko nudne komiksy (tomy ratują w obu przypadkach historie archiwalne!), "Śmierć w rodzinie" - spodziewałem się solidnego klasyka na miarę lat 80., a wypadło tak sobie... Do tego większość z tych debiutów na polskim rynku jest zdumiewająco kiepsko rysowana. Z czasów TM-Semic, a potem "Batmanów" od Egmontu wyniosłem przekonanie, że marką DC są klimatyczne rysunki o autorskim charakterze. Tymczasem w takim "Gwoździu", "Wieży Babel", "JLA" mamy jakiś płaski "styl zerowy", z nieporadnościami anatomicznymi, lokalnymi kolorkami i banalnym kadrowaniem.
Bardzo liczę, że choć "Robin" i "Batgirl" - które jeszcze przede mną - zmienią moją ocenę...
Na chwilę obecną premierowe tytuły WKKM (a o te przecież głównie nam chodzi) w moim odczuciu znacznie górują nad takimiż z WKKDC.