Śmierć Supermana
Szkoda, że przed lekturą Odrodzenia na rozkład nie wziąłem sobie tego tomiku. Na pewno mój zachwyt tym komiksem byłby większy, a mniejszy przy nowym pożegnaniu. Ten album ma jeden wielki, niezastąpiony plus. Przekonanie jak mocny jest przeciwnik z którym mierzy się Człowiek ze Stali. Może taka nawałnica ciosów przez tyle zeszytów może wprawiać z zakłopotanie, jednak jest to kapitalne ukazanie potworności tego przypadku. Świetny tomik, graficznie absolutnie kapitalny. 9/10Czy ja dobrze pamiętam, że po tych wydarzeniach Superman powraca do żywych po hospitalizacji w jakimś urządzeniu pochodzącym z Kryptona?
Gwóźdź
Pomysł dobry, wykonanie mocno przeciętne. Mam sporo uwag, skoro opieramy tworzoną rzeczywistość na braku Supka, to nie wstawiajmy go na koniec tej opowieści, bo wszystkie założenia stają się lekko komiczne. Kolejny raz wszystko kręci się wokół niego. Ktoś tu chyba zapomniał, że WW posiada bardzo podobną siłę, a w tym komiksie przedstawiona jest jak zwykła kobieta. Kolejna uwaga. Jak scenarzysta planuje oddać hołd postaciom którejś tam ery, to dajmy każdej z nich swoje przysłowie kilka minut. Nie lubię jak ktoś przedstawia nam coś wyjątkowego, a po rozpakowaniu okazuje się że to tylko zwykłe nieporozumienie, coś jak ocenianie książki po okładce. Nic te postacie nie wnoszą, nic. Podobnie jak inne grupy zrzeszające superbohaterów. Ukazane są tylko po to, aby na dosłownie kilku stronach pokazać jak dostają bęcki, ponownie utrwalając stereotyp, że nie ma tam niczego co można pokazać... Ot harcerzyki do odstrzału. Lecimy dalej. Nie pamiętam albumu, w którym śmierć herosów jakich kochamy była ukazana kompletnie bez emocji. W Gwoździu to chyba największa wada. Jak w CoD albo MoH, zabijamy kogoś i lecimy dalej. Nie tędy droga i ocena ogólna jest negatywna. 5/10