Trochę zaczynam mieć obawy bo jak to ma być HC, kreda i spora częstotliwość to będzie zapewne droższe od bardziej rozpoznawalnego Dylan Doga który chyba jakoś za dobrze nie schodzi.
Zacytuję osobę z FB KKK:
"Podsumujmy potencjalne niebezpieczeństwa:
1. Bliska zeru rozpoznawalność obu marek. "Nathan Never" był ostatnio wydany w Polsce trzynaście lat temu, a "Martina" co najwyżej ktoś może kojarzyć z nieudanej i nieemitowanej już kreskówki (i/lub gościnnego występu w "Dylanie Dogu"). To nie WKKM, której sprzedaż napędzała popularność filmów i seriali telewizyjnych.
2. "Kult pulpy" - zamiast wydania zbliżonego do oryginału, co zachęca do czytania w każdych warunkach, wydawca zamierza zaserwować twardą oprawę i kredę (bo, jak sam tłumaczy, tylko takie wydania uznaje). Umówmy się, to nie są arcydzieła do wielogodzinnej kontemplacji, to są przyjemne przygodówki do połknięcia w autobusie. Takie, które chciałbym móc schować do kieszeni płaszcza albo luzem wrzucić do torby bez wyrzutów sumienia.
3. Wyższa jakość wydania to wyższa cena. I mimo tego, że wydawca próbuje obalić mit HC jako ekstrawagancji ("to groszowe sprawy"), to jednak nie wierzę, że uda się przy sensownym nakładzie zejść poniżej 15 złotych. A ilu statystycznych Kowalskich da więcej za nieznany komiksik w czerni i bieli?
4. Urok tych historyjek leży w tym, że nie trzeba ich czytać od początku i w kolejności powstawania. To są luźne przygody, pewnie, niektóre mogą trwać przez kilka albumów, ale większość tomów trzyma się zasady "jeden odcinek-jedna historia". Widzisz w kiosku komiks i przypominasz sobie "O, już kilka miesięcy/lat nie czytałem, zobaczmy, co tam teraz nowego" i się nie zgubisz w meandrach kontinuum. Tymczasem ta oferta ma być skierowana chyba głównie do kolekcjonerów, a nie masowego ( i przypadkowego właśnie) czytelnika, skoro ma być wydane "absolutnie wszystko". Bądźmy szczerzy - pierwsze epizody obu serii to już starocie, Martin startował w '82, a Nathan w '91. Formalna przepaść. A skoro mamy lecieć chronologicznie, to nim Martin dojedzie do roku 1990 chociaż, miną 23 lata.
5. Brak dystrybucji kioskowej - czyli de facto jedynej, która mogłaby wspomóc sprzedaż wśród masowego czytelnika. Chyba że wydawnictwo kompletnie nie zamierza o niego zabiegać i wystarczą mu poczynione na siedem dekad prenumeraty kolekcjonerów, którzy już szykują półeczki na siedemset nowych albumów."
Dużo jest podobnych komentarzy:
"Papier kredowy i twarda oprawa dla tych komiksów to głupota, one serio tego nie potrzebują, wyglądają nadal dobrze, nawet stare numery często dostępne we włoskich kioskach trzymają się ok"
"Święte słowa. Mówicie jak jest. Mam spory jednak podziw dla ryzykantów-wydawców:) To muszą być szaleńcy kochający komiks:)"
"Jak dla mnie to porywają się z motyką na słońce. Kupowałbym gdyby cena była bardzo niska. Problem w tym, że twarda oprawa, gruba kreda i obwoluta raczej to uniemożliwią."
"Rynkowe samobójstwo, biorąc pod uwagę, że chcą to puszczać w twardej oprawie i na kredzie, zamiast tak, jak pulpa powinna być wydawana."
"Bedzie spektakularna klapa."