Po lekturze omnibusa Rachel Rising, muszę przyznać, że wybór tego tytułu na rozruch to odważna decyzja ze strony wydawnictwa.
Komiks jest rozczarowująco "taki sobie". O ile zaczyna się obiecująco (pewnie gdześ w zakresie pierwszego tomu Fantasmagorii), to później zaczyna się już kręcenie w kółko a kameralny setup zaczyna już jekko dusić. Jeśli chodzi o szerszy plan, nam wrażenie, że autor chyba miał kilka pomysłów na tło serii, ale finalnie nie mógł się zdecydować czym ten komiks tak naprawde ma być. Zabrakło jakiegoś wyraźnego kierunku. Dodatkową bolączką jest rysunek, któremu brakuje lekości i wyrafinowania. Momentami jest wręcz żenujacy (zwierzęta). Kadrowanie i kompozycja sę kompletnie bez pomysłu. Widać, że artystycznie jest to jednak amatorsko wymęczone. Nie jest to tragiczny komiks, na tyle nie tragiczny, że kiedyśtam może jeszcze raz to przeczytam, ale meh-factor jest wysoki.