Co prawda odnoszenie się do wypowiedzi Pana Wydawcy jest takim samym mieleniem pustymi żarnami, jakim są jego tłumaczenia, ale zaintrygował mnie zarzut "[...] daliśmy się trochę omamić czytelnikom, którzy wiele żądali w zakresie doboru tytułów a niewiele dali od siebie [...] Chcieliśmy zrobić coś dla ludzi, niestety bez wzajemności." Co dokładnie ma Pan Wydawca na myśli? Czy chodzi o to, że sprzedało się mniej egzemplarzy poszczególnych tytułów, niż Wydawnictwo otrzymało deklaracji zakupu (nie, żeby sama deklaracja do czegoś zobowiązywała, ale niech tam - powiedzmy, że to kwestia honorowa)? Czy może Wydawca oczekiwał zakupów od osób, które co prawda nie są zainteresowane aktualnie sprzedawanymi komiksami, ale dopomogą finansowo nowy podmiot gospodarczy w rozwinięciu skrzydeł?
Za to fragment "Rozumiemy pretensje czytelników ale nie jesteśmy niestety instytucją charytatywną i nie posiadamy prywatnych inwestorów [...]" jest zupełnie jasny. Pan Wydawca nie pojmuje roli, jaką w każdym procesie wydawniczym, a w szczególności w tym przypadku, pełni klient. Otóż Fantasmagorie znalazło sposób na pozyskanie prywatnych inwestorów, nie potrafi jednak docenić i szanować ich inwestycji.