Raz jeszcze przeczytawszy tę część dyskusji (i zgadzając się z turucorpem, że mimo wszystko rozwinęła się ciekawie), myślę, że wątpliwości death_birda mogą wynikać z przerabianego przez Waltera Benjamina problemu sztuki w dobie możliwości jego reprodukcji technicznej. Komiks (jak film i fotografia) jest typowym dziełem "bez oryginału" - funkcjonującym wyłącznie w kopiach, a zatem pozbawionym "aury" jednorazowości i quasi-religijnego artystycznego piętna. A jednak - zdaniem Benjamina - ta likwidacja "aury" nadaje mu innych walorów, np. otwierając drogę do bardziej "laickiego", krytycznego oglądu dzieła, a nie tylko nabożnego kontemplowania jego unikatowości...
Bardzo ciekawa opinia, z przyjemnością ją przeczytałem.
Z kolei można dodać, że z Heideggerowskiego punktu widzenia także nie ma powodu do odmówienia komiksowi - czy pewnym konkretnym komiksom raczej - tytułu sztuki. Sztuka jest dla Heideggera osadzaniem prawdy bycia w dzieło, przechowywaniem prawdy w dziele. Z kolei prawda jest nieskrytością, grecką aletheia.
Nie chce wchodzić w jakieś rozbudowanego rozważania, po prostu przyklaskuje kolegom w ukazywaniu, że komiks nie jest wykluczony ze sztuki jakoś apriori, że może być - i bywa - sztuką, czego nie zmiana fakt, że większość pozycji ma czysto rozrywkowy charakter.
Nie ma powodu, żeby odmówić takiego wydarzeniowego charakteru komiksom Presla czy Tutaj.