W trakcie lektury Chrononautów zaczęło rodzić się u mnie podejrzenie, że cała ta opowiastka jest jednym wielkim żartem, kolosalną zgrywą zaledwie. Że Millar napisał ten scenariusz pod pretekstem natychmiastowego sprzedania go przemysłowi filmowemu (a wiemy, że jest w tym dobry). A więc czy tam odbywało się coś sensownego nie miało żadnego znaczenia. Miało być trochę śmiesznie, miała być akcja w ilościach hurtowych i miały być dinozaury. Chrononauci te kryteria spełniają całkowicie.
Zgadłem?