Nie wiem, czy przekona... Ale gdyby Szczoch się mylił i choćby w tym, co pisze Kamil, byłby punkt wyjścia dla pewnych ustaleń teoretycznych dotyczących granicy między wykorzystaniem w komiksie (czy jakimkolwiek innym tekscie kultury) wybranego motywu w celu "czysto" artystycznym a "upchnięciem go" tam, jak piszesz, dla promowania pewnych postaw i wartosci, to mielibyśmy punkt odniesienia w przypadku dalszych dyskusji o "konkretnych sytuacjach". Ja takiego rozróżnienia przeprowadzić nie umiem, dowiem sie zatem chętnie, jak robi to ktoś, kto takowe na wlasny użytek przeprowadza. Choćby doraźny powód zatem - z mojej perspektywy - istnieje.
Dla jasności zaznaczę coś, co już kiedyś pisałem tu chyba, że dla mnie wszelkie aktywności człowieka mają charakter polityczny. Ideał "sztuki dla sztuki" uznaję za mrzonkę, piękny koncept, ale nierealizowalny w skonstruowanym przez czlowieka i dla człowieka świecie. Tym samym, by uniknąć nieporozumienia, dodaję, wszystkie przekazy, w tym artystyczne, są, w moim przekonaniu, zideologizowane - w znaczeniu: zakotwiczone w światopoglądzie instancji nadawczej. I NIE MA W TYM, wegług mnie, NIC NIESTOSOWNEGO. Żyję zatem w świecie, w którym wszystkie dzieła artystyczne są nosicielami takich czy innych idei. Podobnie jak Gobender najchętniej sięgam po te, które pokazują mi świat z perspektyw wcześniej nieznanych oraz te, które przepracowują znane mi idee w sposób artystycznie nieoczywisty. Ale nie muszą to być poglądy na świat mi bliskie, choć z tymi (lub nad tymi), które profilują świat w duchu np. rasowych uprzedzeń staram się podejmować (zawsze, mam nadzieję, konstruktywną) dyskusję.