Spider-Gwen to typowy "Marvel Now".
Czyt. kreskówkowe rysunki, zjadanie własnego ogona w kolejnej historii pt. "co by było gdyby Spider-Man był taki albo siaki". W tym wypadku jest dziewczyną, wszystko jest tak samo, ale nie tak samo (bo to
jest
) czyli typowe "marvelowskie" mieszanie w filiżance herbaty w nadziei na to, że zrobi się słodka bez dodawania cukru (w zasadzie nasuwa mi się nieodparte skojarzenie z karuzelą trenerską w naszej ekstraklapie - dokładnie ten sam motyw ciągłych zmian bez nowej jakości/wartości). Jeżeli podobał Wam się origin postaci w "Ultimate Spider-Man" (tom z kolekcji) albo ten śmieszny M. Morales to możecie wziąć. Dostaniecie w miarę to samo tylko z innymi didaskaliami.
Niemniej żeby nie było, że wyłącznie marudzę: ten tom podobał mi się nieco bardziej od utrzymanych w podobnej konwencji "Nova" czy kolekcyjny "Ghost Rider". Jakkolwiek poziom podobny to jednak bohaterka jakaś taka "fajniejsza". I jedna sprawa dla której nie uważam 4 dych za wyrzucone w błoto: autentycznie podoba mi się jej roboczy outfit (może z wyj. balerinek, ale tutaj zwyczajnie kolor mi nie leży
).
Dałbym neutralne 5,5/10 (z czego cały 1 pkt za projekt kostiumu). Przeczytać można. Szału nie ma. Ostatnio wydany Rocket cokolwiek lepszy.