Laf Ty się nie będziesz wypowiadać za innych, ale sporo ludzi tutaj nie ma problemu, żeby zakrzyknąć (parafrazując naszego znanego i kochanego Joe) "RYNEK TO JA".
Jak to często bywa, ani jedna strona ani druga nie chce zauważyć, że obydwie mają po części rację. Oczywiście kolekcje wpływają na plany wydawców nie ma się co z tym kłócić, Tomasz Kołodziejczak potwierdził, że Eaglemoss namieszał mu w DC. Z pewnością doszło lub dopiero dojdzie do sytuacji, że jakiś tytuł nie został wydany bo pierwszy tom pokazał się w kolekcji, natomiast nie demonizowałbym specjalnie tego wpływu, główne serie które miały się ukazać, ukazały się problem może być bardziej jeżeli chodzi o faktycznie krótsze kilkunastoodcinkowe rzeczy. I filmy i kolekcje napędzają czytelnictwo komiksów, z tym że przewaga w tym wypadku jest po stronie filmów z pewnością. Natomiast ja jestem kolejnym żywym dowodem na to że kolekcje przywracają weteranów do życia pomiędzy 97 rokiem a wydaniem pierwszego numeru WKKM przeczytałem jakichś 5 komiksów z czego kupiłem dwa, w antykwariacie. Jednocześnie stanowię stanowię żywe zaprzeczenie tezy jakoby Hachette nie robiło klienteli Taurusowi czy Kulturze Gniewu, przecież kupuję ich komiksy również. Więcej mam dwóch kolegów, którzy identycznie jak ja wrócili do hobby poprzez WKKM a i na tym forum posty w stylu "Ostatni komiks TM-Semic przeczytałem X lat temu, następny był Powrót do Domu nie są rzadkością. Przyjmijmy, że MCU napędza nowych czytelników a WKKM starych.
Hachette ma swoją niszę? Niby jaką? Ich zadaniem jest zarobek poprzez wydawanie najlepszych (lub najbardziej znanych) pozycji wydawnictwa Marvel, z czego się lepiej lub gorzej wywiązuje. Jak można mówić o niszowości w przypadku wydawnictwa, które przez kilka lat wypuściło na rynek więcej marvelowskich best off niż wszystkie inne wydawnictwa (nie licząc TM-Semic) razem wzięte od początku swojego istnienia. Kolekcja ma jasną strukturę, najpierw leciały najbardziej znane, później starocie, dalej Marvel Now a teraz będzie All Different jak widać są pewne możliwości korelacji, ale całość jako całość jest przemyślana i nie do ruszenia. I nikt się nie będzie oglądał na to, że Egmont czy inna Mucha coś tam może wyda a może coś nie wyda. Czasy centralnie planowanej gospodarki już dawno minęły.
Czy kolekcje psują rynek? Nie, rynek to nie jest trzech smutnych jak pi...a mądrali siedzących na jutubie, tylko my wszyscy siedzący tutaj na tym forum a także setki bądź tysiące czytelników, którzy nawet nie słyszeli o tym miejscu. Tobie się nie podoba, że Hachette wydaje rwane historie? A mi to bardzo pasuje, nie mam ciśnienia na czytanie całych serii w gatunku, który charakteryzuje się "mydlanooperowością" i w większości tytułów nie posiada tak naprawdę ani początku ani końca, nie czuję wewnętrznej potrzeby heblowania tych tasiemców, mi wystarczy ta jedna, dwie strony wprowadzenia do historii i to żeby historia była w miarę spójna i nie urwana w połowie, za to cenię możliwość zapoznania się z wieloma scenarzystami, rysownikami, czy bohaterami a nawet gatunkami w różnych okresach czasowych. Ja szanuję Twoją chęć czytania całego runu, Ty uszanuj moją przeczytania pięciu niecałych ale za to różnych. A przede wszystkim nie narzucaj swoich własnych wizji jako poglądów całego środowiska. Póki co wszystkie trzy superbohaterskie kolekcje zostaną przedłużone, czyli środowisko jasno głosuje portfelami za tym czy im taki sposób wydawania się podoba czy nie.