Sądziłem, że widziałem już wszystkie wykwity politycznej poprawności w ich komiksach, ale po dzisiejszej lekturze Thorzycy bardzo mocno zastanawiam się czy kontynuować przygodę z Kolekcją po numerze 150. Jak "od zawsze" lubiłem rysowane "twarde babki", tak lektura tomu 148 była po prostu odpychająca. I to najbardziej mnie wkurza w dzisiejszym Marvelu. Wbijanie starych, oryginalnych postaci w jarzmo politpoprawnej propagandy. Czytało się to jak jakąś współczesną "Prawda". Czy dzisiejszy, aktualny Marvel ma jeszcze cokolwiek do zaoferowania poza "komunizmem naszych czasów"?
Myślę, że komiksy nie dzielą się na te o superbohaterach i na historie niezwiązane z trykociarstwem, ale po prostu na dobre, złe i przeciętne. Marvel i DC na przestrzeni lat dały wiele przykładów, że można napisać komiks superbohaterski, który jest czymś więcej niż historią o zamaskowanym herosie. Catwomen Brubakera, jego Daredevil, Jessica Jones Bendisa i wiele innych, to tylko kilka przykładów, gdzie trykot jest tylko pretekstem do opowiedzenia pasjonującej i wciągającej historii bez względu na to, czy ktoś siedzi w superhero czy nie. Poprawność polityczna w komiksach nie jest czymś nowym - istniała od samego początku funkcjonowania tego medium, tylko że istotnie - obecnie poprawność ta wciskana jest na siłę nie mając najmniejszego uzasadnienia fabularnego. Thorzyca nie różni się w tym względzie od innych serii.
Nie mam nic przeciwko, że Aaron przekazał młot kobiecie - fajny zabieg, tylko boli mnie, że mając tyle fantastycznych postaci kobiecych związanych z Asgardem, jak chociażby Walkiria, wybrał postać najmniej nadającą się do tej roli. To jeszcze pół biedy. Tę postać można było zbudować, a tak dostajemy typowy Marvel Now, czyli "wow, więc to tak jest mieć moc, ale super" i rozwalamy wszystko wokół. Oddać jednak należy sprawiedliwość, że na tle wszystkich tytułów z Marvel Now, Thorzyca jest jedną z lepszych serii. Może nie wzbogaca jakoś czytelnika, ale czyta się to w miarę dobrze.
Obecnie na rynku ukazuje się coraz więcej tytułów, w dodatku dobrych, jest w czym wybierać. Dlatego ja zamierzam zbierać kolekcję do 150 tomu, potem będę kupował tak jak SBM, czyli wybiórcze tomy, o ile będzie coś ciekawego. Z ANAD interesują mnie tak naprawdę tylko Daredevil i Spider-Man. Z pewnością decyzję o kontynuowaniu kolekcji łatwiej byłoby podjąć, gdyby Hachette nie robiło tajemnicy i ogłosiło listę. Pięć lat temu, kiedy rynek komiksowy był ubogi i wręcz zdominowany przez Hachette, ogłaszanie po trzy tytuły naprzód było nawet zabawne, ale obecnie kiedy trzeba planować zakupy, bo budżet nie jest nieograniczony, tak samo jak miejsce na półkach, taki sposób zapowiedzi może do kolekcji zniechęcać. Ale ogólnie cieszę się z przedłużenia: nadal uważam, że kolekcje robią dobrą robotę i skoro ukazują się następne, to chyba jest na nie ciągle zapotrzebowanie. Ja czekam na kolekcję Deadpoola