Z niewielkim poślizgiem przeczytałem "Briggs Land" i faktycznie jest to robota fachowców, którzy dobrze wiedzą jak się robi komiksy. Ktoś spośród użytkowników forum określił rysunki jako bodajże nieprzytłaczające fabuły i rzeczywiście tak jest. Mack Charter wykonał dobrą robotę, porównywalną z dokonaniami plastyków zaangażowanych przy realizacji "Gotham Central". Natomiast co do fabuły, mimo że również sprawnie prowadzona, to jednak sprawia ona wrażenie na tyle przerysowanej, że trudno ją traktować poważnie. Taka suma wszelkich strachów mijająca się z rzeczywistością nie tylko na zakrętach. Z drugiej strony ciekawie jest się - po raz kolejny zresztą - zapoznać ze stanem umysłu przedstawicieli amerykańskiego odpowiednika naszego "Lemingradu". Momentami miałem odczucia jakbym czytał reportażydło Filipa Springera o zaułkach Gocławia Wschodniego, Białegostoku tudzież mojego rodzinnego Lublina. Niezły odlot! Aż żal, że do lipca (wówczas ma się ukazać drugi tom) jeszcze tyle czasu. Ogólnie polecam. Nie tylko jako sprawne rzemiosło ale też jako tzw. ciekawostkę psychiatryczną.