A gdy ja zacząłem czytać komiksy, bardzo mnie zdziwiło, jak dużą wagę przywiązują komiksiarze do dodatków. Gdy ktoś prezentuje komiks na blogu czy YT zawsze porusza kwestię dodatków. Nasiąkłem tą fascynacją dodatkami i też wolałbym, żeby poza samym komiksem coś jeszcze było, skoro było oryginalnie. Zobaczcie stare wydania "Corto Maltese". Przed lekturą egmontowskiego 6. albumu przeczytałem (jako skany) wstęp zamieszczony do pierwszego wydania (wyd. Mandragora). To znacznie pełniejsza lektura.
Do dziś pamiętam dodatki w postaci ok. 30-50 stron przypisów zamieszczonych przez R. Stillera (tłumacza) do polskiego wydania "Lolity" Nabokova. Albo biografię L. Carrolla sporządzoną przez tego samego tłumacza do tomiku poezji angielskiego pisarza (która zrobiła na mnie większe wrażenie i mocniej utkwiła w pamięci niż treść wierszy i poematów). Albo eseje dodane przez polskiego wydawcę do mrocznych książek de Sade'a. Albo ponad 150 stron dodatków do jednotomowego wydania "Władcy pierścieni".
Tak więc tego, wolę, gdy dodatki są, bo znam ich wartość.