Zastanawiałem się nad tym czy wchodzić w Hellblazera, z którym nigdy nie miałem styczności i poczytałem trochę w necie o poszczególnych runach i - co ciekawe - jak wchodziłem na fora to run Azza jest tam uważany za jeden z gorszych w całej serii (i to nie na takiej zasadzie, że części osób się podoba a części nie, ale panuje niemal konsensus stawiający go w dolnej połówce runów). Nie wiem, może trafiłem na fora hardcowych fanów, którym nie podobały się te zmiany w chrakterystyce świata. W każdym razie z chwalonych runów to (z pamięci) Delano, Ennis, Carey, troszkę mniej Ellis i Jenkins...
Nie wiem, czy jestem hardcore'owym fanem (pewnie nie jestem, skoro mi się run Azzarello podoba), ale przeczytałem praktycznie całego "Hellblazera" (z pobocznymi seriami włacznie) i uważam, że:
Delano stworzył podstawy serii, rozwinął pomysł Moore'a, dał sporą dawkę horroru, ale dzisiaj już tak się scenariuszy nie pisze. Czytanie tego dzisiaj jest jak lektura marveli z lat osiemdziesiatych.
Ennis, jaki jest, mogliśmy się sami przekonać, bo wychodził w Polsce. Dwadzieścia lat temu czytałem to z zapartym tchem. Dzisiaj nie bardzo potrafię sobie przypomnieć, dlaczego.
To, co zrobił Carey, można określić jako logiczne rozwinięcie klasycznej opowieści o Johnie Constantine i może to jest własnie powód, dla ktorego Delano, Ennis i Carey są oceniani najwyżej: bo oni nie mieszają, nie wprowadzają nowych wątków, odwołują się do tego, co zrobili poprzednicy, tworzą w miarę spójny wizerunek brytyjskiego maga.
Azzarello był cwany i się odciął od konieczności tworzenia odwołań i nawiązań, bo wysłał Constantine'a do Stanów. W ten sposób uwolnił się od konieczności odwoływania się do tego, co zrobili poprzednicy. To mogło się nie podobać czytelnikom serialu, ale może być zaletą dla polskiego odbiorcy, który nie będzie musiał pytać, kim dla bohatera jest ta, czy inna postać.
Swoją drogą, czy mógłbyś napisać, czemu na owych forach uważają, że to słaby run jest?