Cassaday jest (w Planetary, podkreślam) wybitnie dobry może nie tyle w samą kreskę, co w kompozycję - może to nie jest level Johna H. Williamsa III, nie tak szalone, bardziej rzemieślnicze, ale jeśli mógłbym obu panów porównać, to dla Cassadaya 'Planetary" jest podobnym tour de force, opus magnum (jak zwał tak zwał), jak dla tego drugiego "Promethea". Dodam, że obie rzeczy przyjdzie nam w przyszłym roku podziwiać. Can't wait.
"Planetary" pewnie nie kupię, bo mam omniaka (choć może się skuszę na jednego z niewielu dubli), ale dla każdego kto nie czytał, a lubi moore'owsko-morrisonowskie superhero jest to must have. Bardzo fajna seria, z niepotrzebnymi dodatkowymi historiami (w drugim tomie).