Skończyłem Danganronpa 2.
To co jest największą siłą a jednocześnie jej słabością to fakt iż jest bardziej alternatywna historia niż sequel. Inne postacie, inna lokacja ale ten sam świat a i sama historia podobna. Ba, nawet soundtrack jest częściowo ten sam, częściowo tylko "zupgradowany" poprzez dodanie nowych tracków. Sama mechanika gry również podobna, choć nie można odmówić autorom szeregu wprowadzonych nowinek z których prawie wszystkie poważnie dodając rumieńców w rozgrywce (zwłaszcza w trialach...) a chyba tylko jedna spowodowała mój zgrzyt zębów.
Np. "Non stop debate" wygląda na początku po staremu, ale zamiast klasycznej możliwości wbicia się ze swoim "sore wa chigau yo" można (a czasem wręcz trzeba) tym razem... kogoś poprzeć! A jakbyście się poczuli kiedy prowadzicie jakiś wywód a tym razem to WAM ktoś z flanki bezczelnie go rozbija...? Podobnie poważnego liftingu doznał Panic Talk Action oraz Hangman, jest zupełnie nowa całkiem pozytywna podgierka o nazwie Logic Dive i tylko jedna rzecz z nowości moim zdaniem absolutnie autorom nie wyszła a mianowicie gdy nagle zostaniemy poproszeni o wskazanie jakiegoś dowodu na ekranie (zdjęciu). Jeśli wiecie o co biega, nie ma problemu, ale jeśli przypadkiem nie to mamy ostro przerąbane bo tylko minuta na skapnięcie się a pixeli do kliknięcia jedyne 1920x1080. A, pasek życia za złą odpowiedź też spada. Miłego trafiania życzę...:/
Zresztą generalnie poziom trudności poszedł moim zdaniem w porównaniu do jedynki w górę. Naprawdę wskazane jest trzymanie ręki na pulsie i podążanie za wywodami na trialu, bez tego można łatwo zabrnąć w ślepą uliczkę (czytaj: konieczność skorzystania z jakiegoś faq'a na sieci). Ale też dzięki temu dużo satysfakcji daje BREAK czyli wstrzelenie się we właściwą odpowiedź w Non Stop Debacie :)
Oprócz podstawowej gry, która to niestety jest - podobnie jak pierwsza część - klasycznym jednorazowcem autorzy dopieszczają nas dwoma extra wcale nie tak znowu mini gierkami oraz dodatkową novelką do poczytania.
Autorzy rozpieszczają nas również obsadą seiyuu, tym razem mamy wśród nich m.in takie panie jak Hanazawa Kana, Kobayashi Yuu, Romi Park, Koshimizu Ami, Megumi Ogata(!), Mitsuishi Kotono(!!), Kayano Ai czy Arakawa Miho (pamiętacie Penguindruma?...). U panów też niezgorszy zestaw wyjadaczy jak choćby Tomokazu Sugita czy Akira Ishida. Nie muszę chyba dodawać, że wobec powyższych nazwisk samą myśl o włączeniu podczas rozgrywki angielskiego dubbingu uznaję nie za błąd, ani nawet za wielbłąd ale za niewybaczalną herezję :)
Podsumowując, gierkę uważam generalnie za udaną. Postęp w rozgrywce jest na plus i to momentami poważny, widać że autorzy przemyśleli to i owo i poszli w temacie do przodu. Niestety, choć fabuła nie jest jakaś mega kulawa, brakuje podczas gry tej atmosfery ciężkiej schizy jaka panowała w części pierwszej. Po prostu dziś wiemy kilka rzeczy co i jak, i nie da się z tym nic zrobić. Brakuje przez to wczucia. W pierwszej części człowiek momentami palce obgryzał żeby np. coś się nie stało jego ulubionej postaci. Tutaj nie poczułem się ani razu aż tak zassany. Owszem było parę razy trochę smutno, ale tylko trochę. Cóż poradzić. Mimo wszystko jednak polecam.