Jedna rola kobiecego lidera na 200 męskich (wielokrotnie bardziej niezniszczalnych i nierzeczywistych) i już męski ego trip się włącza?
1. Ilość nie idzie w jakość. To że mamy te 200 męskich filmów (swoją drogą skąd to wyliczenie) nie oznacza, że wszystkie równo osiągnęły sukces kasowy czy krytyczny.
2. Nie mam nic przeciwko kobiecym bohaterkom, tylko niech je piszą przekonująco i dadzą im jakąś głębię bym mógł się jakoś przejmować ich losem.
A szczegółem, to Rey była daleka od persony, która opisujesz. Wiec już zupełnie nie rozumiem tych wątpliwości.
- Rey potrafi pilotować i zreperować Sokoła Milenium lepiej od jego właściciela,
- Rey potrafi latać statkami kosmicznymi jak zawodowy pilot nie mając z nimi nigdy wcześniej do czynienia,
- Rey w kilka chwil potrafi używać mocy kontroli umysłów (Luke'owi zajęło opanowanie ich znacznie więcej
- Rey potrafi walczyć mieczem świetlnym od tak sobie jak zawodowy szermierz/mistrz i wygrać pojedynek z największym zakapiorem w filmie (dla porównania Luke'owi opanowanie tej stuki zajęło 2 filmy, by być wogóle kompetentnym w walce na miecze, a pod koniec i tak przegrał z największym zakapiorem i stracił dodatkowo rękę)
- Rey wogóle nie ma originu, jej starzy sprzedali ją za złom
Mam wymieniać dalej???
A jeśli cokolwiek zniszczyło Last Jedi to durny scenariusz, ale na pewno nie Rey.
Był słaby bo fabułę i rozwój bohaterów poświęcona na rzecz lewicowo-feministycznej propagandy.
W końcu "Force is Female" jak powiedziała wielka imperatorka K. Kennnedy
EDIT: Jeśli Przebudzenie mocy było klapą to nie mam pytań. Kasowo z pewnością nie. Jakościowo bije na głowę prequele, które wg Twojej teorii powinny się roić od supersilnych kobiet biorąc pod uwagę jaka klapą były... oh wait.
1. Sentyment, nostalgia. Disney na tym żeruje i ludzie się dali na to nabrać. Wyniki finansowe kolejnych filmów to potwierdzają.
2. Już mówiłem nie ilość tylko jakość.